Niezwykłe. Poczuć się wibrującą drobiną potężnej
całości, która jest na jakimś etapie jednoczesnego
początku, rozwoju i końca. Z tego punktu widzenia
komfortowo nic nie znaczyć, choćby było się kimś
bajecznie kolorowym i ważnym, a cóż dopiero
kobietą ukrytą w szarości. Dlaczego o tym myślę.
Oto doba stała się bardziej litościwa i nie wydłużam
już niezdrowo godzin. Mam czas na refleksje.
Smutek zdaje się być grzechem, więc uśmiech
wędruje na twarz. Przyklejony kulturą, zaczyna
przylegać naturalnie. Lżej podchodzę do faktu,
że coś, co potrafię nazwać, utraciło krzepiące
piękno i wdzięk. Wewnętrzny bodyguard,
niestrudzony opozycjonista, nie musi
pokrzykiwać: weź się w garść!
Dodane przez Irena Michalska
dnia 05.06.2018 13:32 ˇ
13 Komentarzy ·
736 Czytań ·
|