Roman W. zapił się na śmierć. Dziś nawiedza matkę Marię.
Niedawno, kiedy kropił deszcz, przechodziłem obok skweru,
na którym, o dziwo, nie było wciąż nietrzeźwych menelów.
Lekarka nie po to przy tobie klnie, byś zmienił lekarkę.
Tak. Nie mam osobowości. I nie rozumiem poezji.
Mógłbym dorównać każdemu. Pisząc wiersz, śpiewam najpiękniej.
Moje dzieciństwo, które wnet wróci, było niczym szczęście:
cechowały mnie dzikość i odwaga. Bękarcie śmietnisk,
spójrz, popielniczka jest pełna zapałek, śmierdzących petów,
ale dla kogoś, kto nie ma już co palić, byłby to skarb.
Znajdź, znajdź i przyłóż do ucha jedną z dawno spadłych tu gwiazd,
a usłyszysz to wszystko, czego nie uzewnętrzniał Jezus.
Pan Bóg, któremu każdy przypomina moją osobę,
winien - jeśli chce żyć - odstawić święconą wodę, hostie.
Dodane przez Krzysztof Bencal
dnia 12.01.2018 19:32 ˇ
6 Komentarzy ·
997 Czytań ·
|