| 
 Będąc diabełkiem z szóstej klasy, 
snułem Schliemanna plan. Mój power 
orał Karpackiej Troi masyw 
 
mini łopatką. Potem małe 
porcje durszlakiem. W średniej - przełom; 
szukadło na trzech tranzystorach, 
 
własnej konstrukcji arcydzieło 
z sondą ze sklejki. Przyszła pora 
kolejnych wyzwań. Gdy w Lubiążu 
 
Zomoza ryćkał buldożerem, 
mnie rajcowała dycha z brązu 
lub jakieś drobne duperele 
 
sprzed Ćwieczka. Teraz czas na Londyn; 
mój kraj nie znosi pasjonatów. 
Nawet jak walnie we mnie chondryt 
 
przejmie go sitwa. Wczoraj bratu 
zaginął sygnet przy altanie. 
Potrzebny glejt od WuKaZet-u, 
 
by detektorem fant odnaleźć, 
do tego haracz dla prezesów, 
osiem dych z hakiem, mapki - srapki, 
 
miesiąc czekania, dłużej nieraz. 
Socrealizmu kopia swojska? 
Lubiąski skarb schudł - jak cholera 
 
współwinny leży na Powązkach.  
Dodane przez  jacekjozefczyk
dnia 09.12.2017 12:15 ˇ
15 Komentarzy ·
949 Czytań ·
  
 
 |