W Heidi germańskość
była dla mnie podnietą.
Więc starą tradycją dążyłem
do szybkiego zwarcia.
Lecz w lipcu noce chłodne bywają.
Dlatego grzaliśmy się nawzajem.
W blasku pochodni płonących.
Na Merseburgskim zamku.
Przyznaję - wypatrywałem krzyży.
Zaciężnych zbrojnych. Żołnierzy.
Z emblematem śmierci
na dobrze skrojonym mundurze.
Snułem wizje. Ale strzępy historii
wylatywały z pamięci.
Ledwo początki dziejów
zdolny byłem powtórzyć;
wypad Hodona pobitego przez Mieszka
i żarcik Chrobrego z cesarza Ottona
(skrycie odpłacony).
Później przędła opowieść ona.
Był wuj Ludwig co pięknie
grał na fortepianie,
a stryj Wolfgang głębokie pisał wiersze.
Zaś kuzyn Adolf, choć wyglądał
jak poczciwe chłopię-
zdecydowanie maniery miał kiepskie.
Uwielbiał ludziom myszkować
po domach.
W całej Europie.
Ja jej na to słówko o Wandzie,
co niby Niemca nie chciała.
Ona o szaleństwach Ludwika
co czyniły go bliskim
słowiańskiej fantazji..
Wierz mi, tuląc się do mnie
mówiła : Ich verstehe, ya ponimayu -
także dobrze wiem co to jest pokuta
cały mój ból znajdziesz
u Vonnegut'a.
Przegadaliśmy tak noc całą.
Nagle spojrzała na zegarek.
Zeit für bett! Vrem'a v krovat'?
Nam Słowianom nigdy nie trzeba
takich słów tłumaczyć!
Bez słowa zrzuciłem spodnie.
Pióra husarskie także porzuciłem.
Z boku.
Jakiż piękny był wtedy..
księżyc.
Nad Merseburga zamkiem bloku!
W zwartym szyku natarły na pierś moją
dwie prężne Brunhildy Heidi
ja nucić śmiało począłem - ułani, ułani...
Ona zaś pocałunkami oswajała mi usta.
Zanim pora przeszła
na Fausta.
O nie-
ja także języka nie żałowałem.
Gest Słowianina co w największym trudzie
istotne odnajduje zrozumienie
germańskiego ciała.
I ten kontekst lingwistyczno-literacki
który uwielbiam w takiej konwersacji;
Ich liebe dich, kocham Cię, Ya l'ubl'u tiebja.
.. o Jesu, Jesu, Jesu...
Co w słodkim okrzyku
zawsze brzmi tak samo dobrze
w każdym języku.
Zanim podjęliśmy temat
odsapnęliśmy chwilę.
Wydawało mi się?
Włosy jej bardziej wyjaśniały?
A oczu spojrzenie było nieco słowiańskie?
Ja, przyznaję-
germanofilem się stałem.
Całkiem przy Heidi zhardziałem!
Dlatego do dzisiaj się z nią widuję.
Nie ma znaczenie miejsce.
Ważne, że jesteśmy oboje.
Odtąd, (nie tylko) kiedy
spotykam Heidi -
zawsze rozglądam się
za pokojem!
*Przypomnienie
Dodane przez Janusz Gierucki
dnia 18.11.2017 08:06 ˇ
6 Komentarzy ·
637 Czytań ·
|