Gdy brat uzurpator szturmuje objęcia Mamy,
Już o wiele mniej boli macierzyńska zdrada,
Niechaj siostra na piasku własną kuchnię składa,
Tato i ja we dwóch na arcybór ruszamy.
Śmiało przejdę na oczach barana- Kargula,
Wciąż nimi zgrzyta na mnie, ślini się u płota,
Różowo tak błaznuje wełniana głupota,
Ze Kogut śmiechem ryknął, zapiała Krasula.
Sadem, ziemniakiem, łąką przez żerdziową kładkę
Nad rowem dziś nam stąpać, dudnić, maszerować,
W konwalii prabieli odkryć jodłę pramatkę
Świętokrzyską, chram dzika do dna spenetrować.
A gdy pryśnie czarna grota- bańka mydlana,
Niech Pasterz mój złoży mnie na Mamy kolana.
Dodane przez Bo Dy
dnia 06.04.2017 12:36 ˇ
4 Komentarzy ·
547 Czytań ·
|