ubytki w przestrzeni świszczą przestrzelane na wskroś
ciepłym wiatrem
myśl o tym żeby zatrzymać bieg powietrza
przelewającego się z ust do ust tkwi w nas
od ubiegłego lata
świerszcze jak tykające zegarki przestrzegają
przed jutrem bez zespolenia czasu i miejsca
domu kruszą się w słońcu
wieczorem tynk tężeje razem ze skórą ze strachu
łowimy szeleszczące w deszczu kamienie
jak ryby wierzgające na tle nieba
krótkie dni wypełniamy długimi wieczorami
zostawiamy na później ślady palców w futrynach
zanim to co miało nadejść zacznie dziać się bez zdarzeń
rozszczepi tuż nam linią czoła
Dodane przez mandragora
dnia 27.03.2017 13:21 ˇ
3 Komentarzy ·
678 Czytań ·
|