dnia 17.12.2016 01:20
cud natury i słońca jako lek najlepszy...w dwóch czasach - radości i smutku...pośród wyborów dobra i zła...w spontaniczności i powściągliwości... |
dnia 17.12.2016 11:31
wyjałowiony zachód słońca... antydepresant,bardzo smutny wiersz, zapadł mi w serce, pozdrawiam |
dnia 17.12.2016 12:37
Nie wiadomo, co trudniej przeżyć, dzień czy noc, gdy dręczy depresja. Powściągliwość natury nie ułatwia sytuacji. Życie wszakże rozgrywa się między naszą naturą, a naturą świata. Traktując zachód i wschód słońca metaforycznie, można łatwiej zrozumieć użycie leków wieczorem, ale świt aż prosi się o to, aby dzień miał w zanadrzu wartościowe konkrety i płodne wizje. Jest się o co bić. Bohater to rozumie. Serdecznie pozdrawiam. |
dnia 17.12.2016 12:49
:):)
Dobrze było poczytać.
Możę ja dziśnieza bardzo... ale lepiej bym czytała pierwszą i drugą z dużej litery.
I tytuł też.
Pozdrawiam.O. |
dnia 17.12.2016 12:53
sterylny wybór zmroził mi krew w żyłach, jak i cały wiersz. DOBRY tekst. |
dnia 17.12.2016 13:01
A może właśnie dopiero te dwie natury połączone ze sobą decydują o pełni życia? Może trzeba czerpać garściami, a nie wybierać sterylnie okruchy? Dobry wiersz...Pozdrawiam serdecznie |
dnia 17.12.2016 13:44
Wiersz odsłania stany nieznane osobom, które nie muszą brać psychotropów. Najciekawsza fraza: Cienie wychodzą z ognia
i jedzą mi z ręki , chociaż i Na parapecie/ osiada światło
wyśmienita. Pozdrawiam. |
dnia 17.12.2016 14:34
Obrazy pełne dwoistości, a zarazem pełni przeżyć i stanu ducha.Podoba mi się powściągliwość tego wiersza, która powoduje, że ma się wrażenie mocno napiętych cugli.Pozdrawiam. |
dnia 17.12.2016 16:28
człowiek każdego ranka
wschód słońca odkrywa
wspomagany dopingiem
ze smutkiem wygrywa
Pozdrawiam.😊 serdecznie.😊 . |
dnia 17.12.2016 16:36
Trudno być na dwóch brzegach jednocześnie..., ale..
Na parapecie
osiada światło
- jest nadzieja... |
dnia 17.12.2016 18:43
Bardzo dobry wiersz i kropka. :-) Pozdrawiam. |
dnia 17.12.2016 19:37
Kochani, dziękuję Wam serdecznie za tak przyjazne opinie. Gorąco pozdrawiam wszystkich. |
dnia 17.12.2016 21:19
Koegzystencja dwóch natur, jednej wybujałej, drugiej powściągliwej, wręcz oschłej. Myślę, że i bez udziału antydepresantów jest to możliwe. To kwestia osobniczych skłonności do zmiany nastroju. Ciekawy tekst.
Moc pozdrowień |
dnia 18.12.2016 20:28
'w oprawce kałuż kry zamarzniętych świateł" pozdr. |
dnia 18.12.2016 23:08
Pierwsze co czuję, czytając ten wiersz, to jakby pogodzenie, przyjęcie tego stanu jaki powoduje choroba,
ze spokojem, a może to świadome wyciszenie emocji,
choc leki też wyciszają.
Jeśli widać wschód, to znaczy, że umysł zaczyna odbierać bodźce prawidłowo, czyli jest nadzieja na powrót.
Wiersz bardzo dobrze oddaje stan w jakim znajduje sie osoba ogarnięta depresją.
Przeszkadzają mi w czytaniu duże litery w niektórych wyrazach. Zdaję sobie sprawę, ze to celowe, jednak mnie przeszkadza. Przepraszam za śmiałość:) |
dnia 11.01.2017 13:14
Wiersz znakomicie oddaje stan depresji, świetnie poprowadzony tekst. |