bez granic
zakręcone schody jak brzegi złotówki
opuszkami palców ściskanej z niemocy
przenikliwe oczy patrzące z nadzieją
na orła by z gniazda na wolność wyskoczył
z wysokiego szczytu coraz bliżej ziemi
jak kamień którego zatrzymać się nie da
rozkładając skrzydła pozwolić się unieść
poszybować z wiatrem Viktorię zaśpiewać
nie trząść się gdy wszyscy ze strachu truchleją
pozwolić by fala zakryła oblicze
opadając na dno w zimnych nurtach wody
otrząsnąć z letargu przekroczyć granicę
Dodane przez dobry czas
dnia 11.08.2007 20:25 ˇ
5 Komentarzy ·
757 Czytań ·
|