Liście się zgadały, zęby wiatrem susząc
Ony nie bociany! K***a nigdzie się nie ruszą
Mgła białym welonem na korony puch rozkłada
Zgrzytając zębem wycedziła: Liście nie wypada!
Wiatr zajęczał. Mgłę rozgonił a firmament chmurą maże
Ja Wam z drzewa zejść pomogę! Jeszcze wam pokaże
Deszcz się dąsa. Czy zapłakać bokiem, czy się wprzódy spuścić
Przed świętymi dobrze byłoby wszystkich Was rozpuścić
Śnieg się patrzy na to wszystko, sine strzyże uszy
Sypnął w końcu z głowy mądrość: ktoś Wam tu poprószy
Mróz po prostu zaczął piź....ć. Jak na mróz przystało
Przyjdzie marzec, kwiecień mooże... A mi będzie mało
Ślizgawica tylko wzięła i do Mroza okiem błysła
Byle szybko mój kochany jestem właśnie śliska.
Noc zaś, której z czerwcem peleryna w czerń obrosła
Rzekła spać cholera! Obudzi Was wiosna
Na to liście chórem. O wy wredne ch***e!
A kto za was Bieszady kolorem zmaluje?
|