nie mogę znaleźć miejsca na wszystkie przeszłe...
zataczam się pomiędzy lewym krańcem łóżka a ścianą - skulam...
przecieram zmęczenie nagromadzone przez miesiące zawieszenia pomiędzy nieśmiałością a sprawami doczesnej codzienności człowieka współczesnego...
ciągle żyję wtedy gdy jeszcze was wszystkich nie znałem - uczepiony kotwicowego łańcucha i ciągnie...
ciągnę spadając z kamieniem w kieszeni i kawałkiem szkiełka zgarniętego z pobocza...
uporczywe swędzenie nadgarstka nie pozwalające zasnąć...
nieostrożnie strącam stos pudełek ustawionych na lodówce budząc wszystkich domowników...
awantura gdyby nie to że wszyscy wiedzą że tak właściwie mnie tu nie ma...
ani z samym sobą...
wybiegam na brzeg jeziora wyprowadzając wiosła z komórki...
rzucam na piach ści(ą)gając łódkę usilnie nie pragnącą mnie zabrać na suchy ląd drugiej wyspy bez tego całego hałasu - hiphopowego wrzasku ulicy - pisku opon - dzwonków alarmowych - krwawienia...
zostawiam - rozprowadzam się łagodnym ruchem na płaszczyźnie podwórkowego placu pieszczotliwie obejmując donice z śródziemnomorską roślinnością...
odczekuję na odpowiedni moment by niepostrzeżenie opuścić okolicę...
pobiec jeszcze raz przez trawnik i dopaść drzew kryjąc się pomiędzy gałęziami...
tam nie dogonią...
znajdą...
sprowadzą...
nieoczekiwanie dla samego siebie zasypiam i znowu śni mi się pociąg...
wysiadam na kolejnej stacji...
przechodzę tunelem...
wsiadam do tramwaju...
jadę tramwajem jadę...
dojeżdżam do pętli...
budzę się...
ten przeklęty deszcz nigdy się nie kończy...
Dodane przez julass
dnia 09.08.2007 12:31 ˇ
18 Komentarzy ·
986 Czytań ·
|