Kartezjusz, leżąc na łóżku, patrzył w sufit tak długo,
Aż za niebieską warstwą, której tu i ówdzie brakowało koloru
Zaczął dostrzegać wnętrze.
Pchany nadzieją, wkrótce się w nim znalazł.
Zdążył jeszcze pomyśleć, że wreszcie jest!
Nim na zawsze zmiażdżył go mechanizm.
Pamiętam, kiedy spadałem przez przestrzeń,
Trójkąt wielkości drzwi z wysuniętym progiem,
Na którym w kucki siedział starzec...
Upadłem pomiędzy nim a ...wejściem.
Zdobiony światłem korytarz pachniał smarem
I kwiatami.
Ten szyfr razem z twoim strachem tworzy właśnie ten mechanizm.
Trójkąt był płaski kiedy spadałeś,
A potem ten korytarz w głąb niego...
To prawda czy sen? I co było dalej?
Po wpisaniu człowieka w koło, da Vinci nadal pracował.
Póki dajmonion nie powiedział mu: dość! Na boga!
Chodź ze mną albo zostań z ciałem.
Prawda nie potrzebuje liczby mnogiej, rozumiesz? Wystarczy!
Dobrze. Niech tylko jeszcze raz popatrzę...
Dodane przez kredens
dnia 24.08.2016 05:45 ˇ
4 Komentarzy ·
648 Czytań ·
|