Nazywają mnie imionami, których w tym życiu bym sobie nie nadała
A jestem Włoszką z piekłem w dłoni
I cały czas powracam do świtu nad rzeką.
Widziałam jego cień wyraźnie jak nigdy
I odliczałam kroki do spotkania.
Usłyszałam tylko głos.
Wypowiedz sekret, piękne jest to,
co przyniosłaś w dłoni.
Zanurz dłonie w wodzie, zatop tajemnicę
I nic nie pozostanie pomiędzy nami oprócz powietrza.
Próbowałam go błagać
Możemy zbudować dom na powietrzu.
Dla ciebie nie miało to większego znaczenia
Nadal śpijmy na gwoździach.
Po naszym wspólnym ukrzyżowaniu
stałam się mądrzejsza
i żar twojego ciała odbija się
od ścian mojego żołądka.
Następnego dnia, nad rzeką
chciałam jeszcze coś powiedzieć,
ale torturujące światło
uderzyło wprost w moje oczy.
Przez dwadzieścia parę lat życzyłam sobie śmierci.
Mogłam myśleć, a nie mogłam nic powiedzieć.
Chciałam umrzeć, żeby usłyszeć deszcz,
ale nie mogłam się ruszyć.
On powiedział,
że prawda pozostanie po jednej stronie
i ta prawda jest jak siekiera we mnie.
Ucałował wszystkie moje cukierkowe kości,
wychował moje, rozgałęziające się żyły.
Zdjął z mojej głowy welon i pozwolił mu odfrunąć.
Pożegnał mnie z małym, dziewczęcym drzewkiem.
I już na zawsze będziemy łagodnie torturowani.
Dodane przez Kira
dnia 15.05.2016 18:01 ˇ
14 Komentarzy ·
673 Czytań ·
|