zegarek mojego dziadka
na łańcuszku
jak czas na smyczy
trzymany dom
we wschodzące słońce biegniemy
co dzień
w rozproszoną energię globalną
odpowiedzialni za ziemię za klimat
czasem niesprawni jak maszyny
rozpaleni rozżarzeni napaleni
zniekształceni w krzywych lustrach
pod wpływem ograniczeń
w traumie czysto ludzkiej
wiatr prowadzi
mówimy umysłem
w przestrzeni emocjonalnej
pobiegnę
pocieszyć wierzbę płaczącą
          (3 grudnia 2015 Szczyt Klimatyczny COP21)
|