z odmętów Orfeusza
białej pościeli
kiedy ziewanie staje się modlitwą
balon workami piasku
przytwierdzony
nie chce oderwać się od ziemi
na każde dzień dobry
dobranoc odchodzi
ile po drodze drobiazgów balastu
wstaję o świcie
do wysokich lotów
lecz serce do startu ciągle na parkingu
skarbonką złotych grudek
zbyt głowę zawracam
brzuch przejedzony nie jest sojusznikiem
dzień ten znienacka
nie przyjdzie jak potrzask
gdy w życiu na co dzień On mi się urodzi
Dodane przez benlach
dnia 30.11.2015 11:21 ˇ
9 Komentarzy ·
567 Czytań ·
|