Ciepło od ciebie nie czuje końca, zaś
początek w zachodzie dziennego światła.
Wtedy rodzisz ciszę subtelnie spoglądając,
czy staram się być choć fragmentem Adama,
którego stworzyłaś w lirycznych wierszach.
Jeśli zapłaczę, że niedoskonały - pociesz mnie
bezinteresownym obcowaniem z naturą,
gdy nocą strach opuszcza polnego chochoła,
by znaleźć miejsce na twardy sen.
Z przekory, w bruzdach jego śladów,
zbuduję dom - twoją świątynię.
Przed nią urośnie jabłoń
bez zakazanych owoców.
Tylko przytul.
Ty jesteś - mój Bóg
w żeńskiej piersi.
Dodane przez oskari valtteri
dnia 27.10.2015 17:00 ˇ
7 Komentarzy ·
603 Czytań ·
|