Zza warg, delikatnie lub gwałtownie, wypływają na świat zdania
puste, nic nieznaczące, a czasem w pełni plonowania.
Szkoda, że słowa można tylko semantycznie smakować.
Gdybym ich skosztowała, byłabym w doborze myśli subtelniejsza,
w przyprawianiu wersów ostrożniejsza, aby w pikanterii nie rozpłynął
się fakt, że nic ciekawego nie mam do powiedzenia.
W pędzie powtarzalności się mieszczę. Co obiektywnie już było,
subiektywnie jest po raz pierwszy. Wchodzę w tę zawiłość jak
w koszulkę bliską ciału. Czuję się bezpiecznie.
Ślizgawką z dawna używanych słów zjeżdżam
w dół, po czym, znów głodna, wspinam się po jeszcze.
Dodane przez Irena Michalska
dnia 22.09.2015 14:04 ˇ
12 Komentarzy ·
671 Czytań ·
|