wiem, że Twój własny portret
o nazwie - "przedświt epilogu"
wydrążony zostanie ścieżkami - "starość"
niczym koryta wyschniętych, wysłużonych rzek
na mapie opatrzonej co raz to nową legendą -
"20, 30... 50, 60... i dalej"
dalej?
ile? ile jeszcze?
któż odpowie?
któż zna topografię żywota...
Emmanuelu?
Emmanuelu, zaklinam Cię!
uchyl arkana exitus letalis...
wiem, że będę trwał do końca
jak cień - "descendent Twego pokolenia"
w poszanowaniu Twej sędziwości,
owoc Twojego świadomego wyboru -
"niech się stanie cud życia"
ja, filiacja Twa doskonała!
i nagle, bez zapowiedzi...
wiem, że zatrwoży mnie
błysk politury dębowych desek,
mimika będzie powstrzymywać mnie mimowolnie
od nałożenia makijażu - "łzy bólu"
w drodze, wśród lamentującego korowodu -
"na nas też przyjdzie pora..."
powtarzać będę nieodrodne libretto - "dlaczego?"
rozbijające się o klif mego frasunku...
i wierzyć usilnie, że Ty,
zaklęta jedynie jesteś w letargu -
"oczekiwanie"
z obliczem idyllicznym -
"ufam"
cóż mi będzie po anielskich orszakach,
po duszącej, ciężkawej woni dymu
uświęconych kadzideł,
rozpływającego się w powietrzu
niczym alegoria ludzkiego losu...
dyfuzja tajemnych składników - "życie, śmierć"
smagać Cię będą promienie słońca niewinne,
niejako reflektory, krzyczące mocnymi strugami -
"patrzcie! główna wedeta dramatu!"
nawet wtenczas kiedy wścibski deszcz
także postanowi przygodnie zanieść się płaczem,
usilnie pragnąc ukryć cudze krople
i jakoby ściszyć zawodzenie rozpaczy?
wiem, że będzie mi odtąd brakować
Twych instrukcji do obsługi życia -
"zatrzymaj się, przemyśl, ja radzę!"
klucz przestanie pasować do zamka?
z mechanizmem -
Ty - "metoda", ja - "wykonawca,
czasem zawadiaka, toporny uczeń..."
wiem, że przerazi mnie
brak Twej powszedniej obecności,
która stanie się jeno stertą
wyblakłych fotografii, negatywów reminiscencji,
odbitych nieraz gdzieś w natłoku myśli...
proces przywodzenia -
"uosobienie twarzy stop.
włosów stop. uśmiechu stop.
głosu stop.
wciąż pamiętam stop."
i czas, wyrozumiały jegomość Chronos
zabliźni ranę, drzazgę
bez ustanku wbitą w kier w mych piersiach
na wieczność mej doczesności,
ukoi zamyślenie ponure, somatyczną zadumę
i łkanie, kwilenie bezbronne -
"wróć, nie zostawiaj!"
i tylko słyszę...
cyk, cyk, cyk...
wskazówki bezlitosnego zegara
z tarczą prozaicznej teraźniejszości,
z bezwzględnymi ślepiami cyfr -
"życie - sekundnik,
kiedy odejdziesz? - mała wskazówka,
a kiedy powrócisz? - duża wskazówka"
cyk, cyk, cyk...
nieubłaganie przemija!
cyk, cyk, cyk...
będę pamiętał!
cyk, cyk, cyk...
nie zatrzyma go żadna dusza!
cyk, cyk, cyk...
będę czekał...
mamo
Dodane przez LukaszW
dnia 27.06.2015 01:33 ˇ
9 Komentarzy ·
531 Czytań ·
|