i mam dwa tępe zęby nazwane: zwycięstwo i porażka (oklaski proszę i junkers), wrzucone do lnianego worka, co zakopany jest w ustach mojej matki, głodnej nowych legend, gdzie czają się plastikowe dinozaury (oklaski proszę i rozkosz w nieswoim swetrze);
i nie mam nic więcej, nawet bólu z powodu tęsknoty za wrogim spojrzeniem bezdomnego psa o imieniu Warszawa o brzasku poranka (gdy w Suwałkach minus pięć, papaja, humanitaryzm);
i nie mam nawet strachu (przed masłem orzechowym przyklejonym do podniebienia boga), który od zawsze był przy mnie, gdy budując twierdzę, pojąłem jej kruchość, a milczenie nie przyniosło mi ulgi o świcie, podobnie folklor, a papież i tak mówi okej;
i mam ciebie drzazgo w moich oczach, dzieląca horyzont na dwie połówki jabłka, fermentujące znajomo, obce.
Dodane przez tomek_atomek
dnia 10.06.2015 13:29 ˇ
13 Komentarzy ·
571 Czytań ·
|