Wiesz, żyją we mnie myśli, które nocą stają się snami. Są jak tunele pod kołdrą- nieprzeniknione,
niezdobyte. Wiem jak położyć głowę na poduszce, żebyś przyśniła mi się naga. Wiem jak zamknąć
oczy, żeby widzieć cię przez powieki.
Kiedy staję w twoim pokoju, w twoim domu, ubrany jedynie w szlafrok, włosy dywanu wchodzą mi
między palce stóp; palce dłoni wchodzą pod skórę twoich pleców, gładząc mleczne ciało.
Wchodzimy na piętra, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia, samym projektując pokoje
powyżej dachów. Gubimy klucze i zatykamy zamki, po to tylko, by mieszkać w sobie jak najdłużej.
Zapragnął mnie wreszcie głód, pomyślało o tobie zmęczenie.
Noc zastaje nas nagich, i takich połyka, a my przechodzimy przez jej wąskie gardło bez pośpiechu,
rozmawiając o tym, co ważne bardziej i mniej. Cicho robi się w końcu- o trzeciej nad ranem
można już tylko nie zamknąć oczu.
Na stole leżą pomarańcze. Są świeże, dorodne, soczyste. Jutro przyjdzie sprzątaczka, odkurzy owoce,
zmotywuje na kolejny dzień, ustawi pod słońce. Gdyby ich sokiem zwilżyć chmury, spadłby pomarańczowy,
słodki deszcz.
Dodane przez Cyjanek
dnia 05.02.2015 04:09 ˇ
14 Komentarzy ·
679 Czytań ·
|