studnia
schowana za młode jodły
czerwonym dzikim bzem przysłonięta
ścieżka wąska że ramię z nosidłami bokiem
a ty już zwyczajowo witasz paprocie
wpatrzone w toń żywej soczewki
musisz napocząć wodę wtedy
sama wpełznie do jednej konewki po czym
pozwalasz drugiej napełnić się
przeznaczeniem
nie wypatrujesz orzechów
bo nie leszczyna twarz smaga lecz wiatr
że szukaj w zaspie ścieżki
siekierą wyrąbujesz przerębel
by dobrać się naczerpać
i nanosić jej na całe święta
po latach jak przestępca wracam
jodły i leszczyna jak tamte
lecz ścieżką nikt nie chodzi
studnia obudowana że woda tylko w domyśle
rurami wprost do kuchni
spłoszone z dogrzanej słońcem pryzmy trocin
zaskrońce ławicą rozpełzły się w stronę potoku
przecięły skosem drogę
przestrach małżonki niekiedy wraca
już ona wie
z jakiej to ja studni czerpałem
Dodane przez stary krab
dnia 11.07.2007 10:18 ˇ
9 Komentarzy ·
821 Czytań ·
|