czekam z niecierpliwieniem na telefon
sam przy stole
tępe spojrzenie prosto w dno szklanki
w amoku dłoń ściska niedopitą butelkę
mówiłaś ja albo on
przynajmniej jakiś wybór
tobie nie dogodzi ona napełnia się sama
mam fajnych kumpli doradcy jakich mało
w końcu prze trzeźwiałem
strawiłem myśli dość jasno
wyznaczyłem cele
stałaś się dla mnie ważna
wychowujemy dzieci
biegniemy pustym parkiem
liście szeleszczą
karmię głodne oczy czystym powietrzem
zadbany park tysiącem barw mieni się staw
jak pryzmat w kilogramach szkła
obudziłem się to kolejny sen
szary dzień na oczach
toczę go sam skąpany
Dodane przez jaropasztii
dnia 03.10.2014 16:09 ˇ
6 Komentarzy ·
532 Czytań ·
|