wiatry tamtej zimy
wywiały ze mnie wspomnienia
zasuszonych lat
dialogów pożółkłych jak stare tapety
zatarły się w pamięci adresy
twarze przyjaciół
i uchwycony w chłód
zapatrzony w zmierzch
ucichłem
opadły ostatnie żywe słowa
pozostawiając wiosenny spokój
i zakochane pary co krok
uspokoiły się serca
w uśmiechach zamknięto szpitale
odetchnęła trawa przy moim policzku
a ty pozostaw mnie przy życiu
w rozkwicie świerszczy
nie zawodź na bagna jesieni
tam giną wieści o poetach
w głuszy moich myśli
na krańcach liści
tam pozostaw w gniewie
na czary mary współczesnych
będę sycić się
czterema porami wiedzy natury
esencja tej radości
już nigdy nie sięgnie ziemi
|