Mój Jonaszu, no jak ty wyglądasz?
Gdzie twe szaty, gdzie dumna Niniwa?
Pewnie jeszcze przeszłości pożądasz
A z piersi twojej krzyk się wyrywa
Nie wydzieraj już z piersi westchnienia
Zło żeruje na dobrym zuchwale
W środku lipca jeziora zdumienia
Że ból wypłuczą te same fale
Mój Jonaszu niewiele to znaczy
Kiedy przeszłość nie znika pod blizną
Morze tego ci nie wytłumaczy
Do Niniwy wróć, by być mężczyzną
Zmierzaj drogą nigdy nienazwany
Białą szatą oplecie cię Zohar
I przez Pana tak będziesz kochany
Abyś nabrał odwagi znów kochać...
Oczy twoje we łzach się rozpłyną
Kiedy łaska zawiśnie nad miastem
A ty wreszcie zawładniesz Szechiną
I rozjaśni się to, co już jasne
Dodane przez mauricjo
dnia 04.07.2007 21:05 ˇ
6 Komentarzy ·
850 Czytań ·
|