Po asfalcie płynęło światełko z portierni,
stróż miał oczy przymknięte, ale jeszcze nie spał.
Za płotem krzew leszczyny milcząco się czernił,
w radio grała rapsodię jazzowa orkiestra.
Drżącą nutą zabrzmiały zardzewiałe druty
ogrodzenia. Baletem spadających kropli
zakończyła się jesień. Gdy wiatr z deszczem ucichł,
w powietrzu został zapach - ciężki i wilgotny.
Tylko patrzeć, a parking pokryje się bielą,
zamarzną w chłodnych iskrach dachy samochodów.
Pół księżyca zaświeci jak złamany szeląg
darowany na drogę tym, którzy odchodzą.
I tak życie wygasa. Podobne jesieni
stygnącej resztką liści na sztywnych gałęziach.
W ciemności i samotnie, bo wszyscy zasnęli,
bezszelestnie się wtopi w niewidoczny pejzaż.
Dodane przez Leliwa
dnia 30.06.2014 17:31 ˇ
11 Komentarzy ·
665 Czytań ·
|