A przecież jest w tej godzinie,
która jawi się nam jako jutrzenka
lub zachód słońca. Przecież
w tej godzinie garb mrówki
dźwiga ku nam pod płaszczem
swoich mikro rozmiarów górę,
żeby cisza która tyle lat
dojrzewała. Cisza jabłka
na gałęzi ożyła w wiersz
i ten był jak krótki błysk lampy
a jednocześnie znaczył się
znakiem noża na skórze,
gdyż nie w monumencie ani
w ciężarze cokołu szukam
swojej przyszłości. Tylko
w labiryncie zagubionych ścieżek
kiedy trzeba wszystko zostawić
i z pożaru wynieść jeden
przypadkowy przedmiot.
Akurat ten, który najbliżej dłoni.
Dodane przez Jędrzej Kuzyn
dnia 26.05.2014 20:20 ˇ
7 Komentarzy ·
568 Czytań ·
|