Kto by pomyślał, kto by się spodziewał,
Że gdzieś za światem w bodziakach czehryńskich,
Że gdzieś na kresach niegdyś ukraińskich
Taki świat dzielny i uroczy bywał?
Wincenty Pol
z zamkniętą furtką uśpione podwórko
zlewa się z niebem w palecie płowych traw.
ukośne bruzdy zaoranej ziemi
tworzą mozaikę z cienkich krech dłoni.
na ławce nieobecny rybak
o rozdrapanej popołudniowym słońcem twarzy
ze spokojem czeka na nadciągający wieczór.
nawet woły rozsadzające
delikatnie wyzłoconymi zadami
obraz Wyczółkowskiego
ciągną już za sobą długie cienie.
zapracowany dzień powoli chyli głowę w poduszkę
z szaleńczo kwitnących kaczeńców.
szkoda tylko że rozchodzące się kręgi na wodzie
kołyszą ostatnie odbicie klucza.
Dodane przez sowa
dnia 02.07.2007 14:54 ˇ
15 Komentarzy ·
1224 Czytań ·
|