dnia 02.07.2007 09:23
duże nagromadzenie informacji, za lakonicznie, przydałoby się jakoś scementować całość. jesli o mnie chodzi- traktuję to jako szkielet tekstu :) Pozdrawiam |
dnia 02.07.2007 09:35
Moją opinię już znasz :D:D:D
pozdrawiam serdecznie Tommasie :))) |
dnia 02.07.2007 09:35
Genesis to może trochę na wyrost. Ale genealogia świetnie przeprowadzona ( w matrolinearnej konwencji). Ciekawe. Dobrze się czyta. Pozdrawiam. Henryk |
dnia 02.07.2007 09:50
tak sobie |
dnia 02.07.2007 09:52
tak basiu znam twoją opinię :)
pani Nino jak dopowiem to mi się tekst wydłuży do znudzenia :) tego nie chcemy, a na szkielet ktoś może i swoje historie rodzinne powiesić, coś wymyśleć :)
jeśli wziąźć pod uwagę że to początek pamięci rodzinnej to tytuł ma uzasadnieniem masz absolutną rację że matrolinearnie
pozdrawiam |
dnia 02.07.2007 09:53
również dla naar pzdrowienia (wcale nie takie sobie) |
dnia 02.07.2007 10:04
nie chodziło mi o hiperdopowidzenie, o żadne tam kroniki rodzinne pięć pokoleń wstecz z uwzględnieniem koloru sukienki cioci Zosi na imieninach u wujka Franka, tylko o "zlepienie" tekstu, łagodniejsze przejścia- niekoniecznie o ciągnięcie w nieskończoność :) |
dnia 02.07.2007 10:08
pomyślę :) tekst w zamyśle miał być suchym słowem o trudnej historii wyrzucanych ciągle dzieci
koloru sukienki juz nie pamiętam ;P |
dnia 02.07.2007 10:43
nie jestem przekonany, czy forma wiersza jest właściwa dla tak opowiedzianej historii rodzinnej - ale sam temat wciąga, bo życie niby jest jedno, ale dla każdego niepowtarzalne...brak mi pointy rozszerzającej wiersz, uniwersalizującej...może tylko nudzę; :) J.S |
dnia 02.07.2007 10:58
witaj jacku :) a jaką formę byś widział??
sadzawki sa dość uniwersalne myślę nie musi to być woda w powyrobiskach cegielni, może jakaś inna pułapka
pozdrawiam |
dnia 02.07.2007 17:04
Nesamowicie klimatyczny wiersz, bardzo sie podoba od pierwszego wersu po ostatni. A ten fragment "kamienie zniesione na plecach
poskładali w żarna o zapachu
ciepłego chleba" tak najbardziej.
Pozdrawiam:) |
dnia 02.07.2007 17:20
tematy bliskie - lubię wspomnieniowe, są ważne, prawdziwe
pozdrawiam |
dnia 02.07.2007 18:48
Ten tekst choć ma przyjemny wspomnieniowy klimat mniej mnie przekonuje niż poprzedni Twój. Poetyckie obrazy dostrzegam tu wyraźnie dopiero w ostatniej strofie. Przed nią dużo biograficznych epizodów, ale podanych - jak dla mnie - ze zbyt małą poetycką swadą. Potrafisz przecież lepiej :)
Pozdrawiam. |
dnia 02.07.2007 18:56
ten jest z zupełnie innego gatunku i cyklu niż poprzedni |
dnia 03.07.2007 09:39
oj. moim zdaniem za dużo nieoporadności. zwłaszcza logicznych i treściowych. np. ten franciszkanizm że samice wszystkich gatunków to rodzina. matka co po żałobie wydała chłopca którego ojciec poszedł z młodszą. cos tu nie halo. słownie też zbyt dopełniaczowo. nie tym razem. tym niemniej pozdrawiam bardzo serdecznie. zbigniew. |
dnia 03.07.2007 12:45
zamku tu nie ma przerzutni no co ty mówisz !! nie kobieta była w żałobie ale po żałobie (po śmierci kobiety) tygodniowej odszedł ojciec dzieci no jak ty czytasz?? opowiadając zamierzchłe czasy trudno ominą dopełniacz bo ten przypadek odnosi się najbardziej do tego co było lub już nie ma (kogo? czego?) |
dnia 09.07.2007 08:51
to już ostateczna wersja wiersza a z dwuwersu pierwszego wynika że w jednej rodzinie są kobiety różnych charakterów (kobiety mają różne natury) tego z przerzutnią nie zawuażyłem bo do głowy mi nie podeszło że tak można to poczytać ale skoro zwróciłeś uwagę to pomyślałem nad tym, dopełniacze mam w roli czasu przeszłego cóż przypadek jak reszta innych
genesis
moja rodzina to kobiety
wszystkich gatunków natury
najstarsza jaką umiemy wspominać
wydając chłopca odeszła od naściorga córek
ich ojciec po tygodniowej żałobie
umknął z żoną młodszą
moja pra znała najwięcej
(bo aż szesnaście wiosen)
gdy została bogiem porzuconych
wrócił z kanadyjskich lasów
po karnym przejściu syberii
jako panicza gościły go dworki
za żonę wziął służącą matkę sióstr
budowali bogactwo własnych rąk
młyński dom wspólnych dzieci
kamienie zniesione na plecach
poskładali w żarna o zapachu
ciepłego chleba
tylko zazdrości nie da się zemleć
na świńską paszę więc spaliła
podłogi a resztki koła zalano
w fundamenty cegielni
sadzawki kopały się powoli |