Przywołałem czas, który nie jest jeszcze
moim wymiarem. Czas przyszły
przez niego zapragnąłem spojrzeć z góry,
z szerokiego horyzontu na pole bitwy
rozpostarte pod stopami w mgle dolin.
Upoić się wytrawnością śmierci,
dotknąć ostrza swojej brzytwy,
zatrzymać się ponad pojęciem.
Przejść na drugą stronę, żeby odnaleźć
powrót do siebie początku.
Jeszcze raz powiedzieć ta samo,
ale jakby z dystansem. Spowolnione,
i żeby już bez smaku i efektu. To miało
nieść się w domyśle. Zdawało się, że
jest to milczenie.
Na końcu jest milczenie,
to wszystko jakby symulując odtworzyłem
w sobie, żeby po tej magicznej granicy
znów okryć słowo.
Ale w dolinie, do której wróciłem
nie było słów. Dalej była cisza
Nie ma powrotów. Milczenie to labirynt,
z którego nie w sposób wybrnąć.
Jestem niczym innym jak tylko ciszą. Poezja
jaką miałem wrażenie że uchwyciłem
pozostała we mnie i nie chce dzielić się
ze światem opłatkiem.
Dodane przez Jędrzej Kuzyn
dnia 13.03.2014 21:02 ˇ
6 Komentarzy ·
483 Czytań ·
|