Cóż, bez tej lipy niebo
byłoby bezradne, jak syrena na skraju
złomowiska, na rozbieranym wiadukcie
śpiew lokomotywy.
Księżyc w serii znaczków na niebie -
ząbkowane Haiti,
rozwarty seks malwy; i głos:
"nie jesteś poetą krajobrazu, wypierdalaj".
I coś się ze strumieniem oddala, oddala
sens i przybywa z daleka:
stanąłem u ujścia, rzeka
skojarzeń ma cofnięte źródła.
Wypłynąć jeszcze tej nocy
z tornistrem pełnym książek,
na zbutwiałej tratwie wić mały ból
języka, który chciałby lizać
szron na różach, pokrywach śmietnika.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1848 Czytań ·
|