|
dnia 29.09.2013 07:18
Aż się zalogowałem. Wiersz oczywiście bardzo dobry. Bez politycznej burzy. Wyciszony i jakże bliski każdemu.
Sykomora, dzięki,lir |
dnia 29.09.2013 07:34
nieistotne z jakiego powodu z gładko wyheblowanego taboretu wystaje ten niewielki, zadziorny gwoździk - istotne jest, że jego mała, irytująco wystająca główka budzi przede wszystkim chęć chwycenia za cęgi, albo chociaż dobicia do innych - dużym młotkiem.
niezwykły wiersz o przenikliwej i celnej optyce. pozdrawiam. |
dnia 29.09.2013 09:25
Bardzo dobre. I tyle. Serdeczności. Irga |
dnia 29.09.2013 09:37
bardzo pozytywnie odbieram pisanie pozdrawiam |
dnia 29.09.2013 09:41
mam potrzebę dookreślenia swojego komentarza, Sykomoro. odbieram Twój wiersz bardziej panoramicznie. nie skupiam się li tylko na kwestii aborcji eugenicznej, którą osobiście uważam za słuszną, ponieważ daje wybór rodzicom. obecne przepisy w tym względzie nie zabraniają przecież rodzić dzieci z wadami genetycznymi. zaostrzenie prawa natomiast skutkowałoby zmuszaniem, tak - zmuszaniem rodziców do powoływania na świat często nieuleczalnie chorych dzieci. takie narodziny w zasadzie przynoszą cierpienie nie tylko dziecku, ale też całej rodzinie. bo rozkochujesz i cierpisz, że ono cierpi, bo rozkochujesz i dbasz, a ono po jakimś czasie i tak zgaśnie... uważam, że dobrą próbą byłoby, aby najzacieklejsi obrońcy życia nienarodzonych przez rok pozajmowali się takimi chorymi dziećmi. sami, zdani na własne siły, bo społeczeństwo i państwo jakoś nie kwapi się. aby zapewnić takim rodzinom godne życie, pomoc finansową, dostęp do rehabilitacji, czy stałe wsparcie medyczne i psychologiczne. ciekawa jestem jak by ćwierkał taki jeden z drugim po doświadczeniu bezpośredniej tragedii przez rok tylko - a takie rodziny skazane są na życie pod dyktando choroby nieraz całymi dekadami. i jaki jest sens badań prenatalnych w takim razie?
Twój wiersz postrzegam szerzej - przez pryzmat wszelkiej inności, która w konformistycznym/zaściankowym społeczeństwie budzi sprzeciw i chęć/zapędy spychania na margines. tak się zastanawiam: z jednej strony błędnie pojmowany humanitaryzm popycha ludzi do zmuszania innych do czynów heroicznych, na które nie każdy ma siły/jest przygotowany, a z drugiej strony np. homoseksualistów/transseksualistów, którzy również nie są winni, że urodzili się z takimi predyspozycjami ci sami "humanitaryści" dyskryminują po całej linii. "dziwny jest ten świat".. dobry wiersz. |
dnia 29.09.2013 11:27
Ile człowieka w człowieku...takie spotkania zaskakują i uczą pokory. |
dnia 29.09.2013 16:28
Uważam, że bols napisała bardzo mądrze, natomiast nóż mi się w kieszeni otwiera, gdy słyszę brednie w stylu:
dobrą próbą byłoby, aby najzacieklejsi obrońcy życia nienarodzonych przez rok pozajmowali się takimi chorymi dziećmi. sami, zdani na własne siły, bo społeczeństwo i państwo jakoś nie kwapi się. aby zapewnić takim rodzinom godne życie, pomoc finansową, dostęp do rehabilitacji, czy stałe wsparcie medyczne i psychologiczne. ciekawa jestem jak by ćwierkał taki jeden z drugim po doświadczeniu bezpośredniej tragedii przez rok tylko
A więc poćwierkam. Wychowuję niepełnosprawne dziecko, na dodatek samotnie i wiem doskonale, co to oznacza w praktyce. Wiem, ile to upokorzeń i różnych walk na co dzień, doświadczyłam na sobie bezduszności państwa, problemów finansowych, itd, i wcale nie zmieniło to moich poglądów, a gdybym miała teraz wybór, bogatsza o tę wiedzę i doświadczenia, to postąpiłabym dokładnie tak samo.
I chciałabym wierzyć, że mimo zachwytów nad zachowawczością wiersza sykomory, w gruncie rzeczy jest on bardziej ostry, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, a przede wszystkim bardziej ironiczny.
Problem stopnia dojrzałości społeczeństwa praktycznie nie istnieje w tym wierszu, a według mnie światło reflektora pada przede wszystkim na niepełnosprawność i dyskomfort, jaki wzbudza jej widok, choć właśnie zagadnienie tolerancji i gotowości na przyjęcie trudnych, bolesnych wyzwań wydaje się o wiele bardziej ważkie.
Obowiązuje zakichana, psiakrew, tolerancja, wobec - odwrócę teraz kota ogonem - transseksualistów, gejów, itd., ale niepełnosprawność (choćby zespół Downa, autyzm, porażenie mózgowe, itd.) mniej medialna - budzi jedynie wstręt i agresję. Szlag trafia, gdy słyszy się pseudoargumenty o tzw. jakości życia, definiowanej według kryteriów lansowanych przez hedonistyczną i konsumpcyjną kulturę. Ludzie mają być piękni, zdrowi, bogaci, mają być ludźmi sukcesu, a życie ma być plastikową bajką z okładek pism kolorowych. Nie ma miejsca na próby i podejmowanie wysiłku, na bycie szczęśliwym w sposób odbiegający od tabloidowej i marketingowej wizji. Szczęście, którego nie można kupić, które trzeba wypracować w pocie czoła i z zakasanymi rękawami - nie istnieje, nie mieści się już w dzisiejszej mentalności. To w mojej ocenie inne oblicze urawniłowki, choć trąbi się na okrętkę o indywidualizacji, różnorodności. W rzeczy samej chodzi jedynie o target, o nic więcej. Gdyby okazało się, że na dzieciach z autyzmem, albo na głęboko upośledzonych można w jakiś sposób trzepać zajebistą kasę, to też inaczej by mainstream ćwierkał, a aborcjoniści nie mieliby nic do gadania. Póki co, wszelkie ułomności należy eliminować, a "babci zabrać dowód" - to samo myślenie, te same obrzydliwe kategorie.
Postępująca infantylizacja społeczeństwa, niedorosłego do konfrontacji z nieróżową rzeczywistością, jest po prostu porażająca. Państwo i środowiska opiniotwórcze zdają się tę infantylizację pielęgnować, bo wówczas łatwo jest właśnie wpływać na określone grupy społeczne, metodą "dziel i rządź" (ot, chociażby właśnie wywołując wojnę aborcyjną). Żałosne, żenujące...
W tym kontekście rozmowa o człowieczeństwie wydaje mi się bezprzedmiotowa. Chciałabym się mylić, oczywiście... |
dnia 29.09.2013 17:46
kasiabalu, niech ze swoimi uwagami tego rodzaju pozostanie w domu,
bo nawet jeśli jedno dziecko na sto, będzie rosło w otoczce i poczuciu szczęścia, to warto!!! należy uciąć sobie wpierw rękę, a potem nogę, by takie brednie pleść. jakim prawem chcesz zabierać innym prawo do życia, czy w imię własnej wygody? jeśli komuś nie po drodze, zawsze może oddać dziecko do ośrodka specjalistycznego, podrzucić 'państwu', dać do adopcji, bo z całego świata przyjeżdżają do nas ludzie by takie dzieci adoptować i dać im miłość.
a wiersz, odbieram trochę jako o beznadziei. no cóż, może pisany na konkretnym przykładzie, wiele takich by się znalazło. sporo ich koło nas. ot, chociażby ludzie w sędziwym wieku. a propos' tego, co kasiabalu, czy ich też należałoby...no, powiedzmy, przykrócić?
otóż jestem wolontariuszem, mam do czynienia z różnymi stopniami schorzeń, kalectwa i opuszczenia. ileż w tych ludziach nie tylko chęci życia, ale ile pogody ducha i miłości. tak mi żal było wyjeżdżać z Warszawy, tak bardzo tych swoich pokochałem i przywiązałem się do nich. chwyciłem bakcyl, nie spocznę, już rozglądam się w Bartoszycach i znajdę, podam rękę, oddam serce. tyle go we mnie, że wszystkim wystarczy.
rozgadałem się. chwała Ci, sykomoro, za wiersz. nie dość, że piękny, to jeszcze o tak ważkich sprawach.
:)
dziękuję i pozdrawiam serdecznie, witek |
dnia 29.09.2013 18:16
Lir - bo i nie miało być burzy, dzięki za obecność:)
Irga - i ja serdecznie, za ślad:)
Kasiaballou - tak, Kasiu, jesteśmy skłonni do segregowania odmienności, z jedną nam do twarzy, z inną - mniej, dzięki za komentarz:)
Potrzaskane zwierciadło - bardzo dziękuję:)
Gloinnen - to nie miał być tekst służący takiej dyskusji, pisany był z perspektywy oznakowanego, nie z punktu widzenia otoczenia czy działaczy stowarzyszonych ty albo tam. Kasiaballou napisała natomiast o obłudzie państwa i z tym się zgadzam. A wykluczenie, hm, czasem nie wynika choroby, ale może do niej prowadzić. Takie cichutkie wykluczenie, o którym nie warto krzyczeć.
Kropek -dlaczego proponujesz Kasi domowe pielesze (vide Madagaskar)? Wyraziła swoje zdanie, miała do tego prawo. Czasem fajnie szukać wśród tych, w których tej chęci życia już nie ma. Dzięki:) |
dnia 29.09.2013 18:17
Bols - oby uczyły, dzięki:) |
dnia 29.09.2013 19:12
Gloinnen
Zacytowałaś mnie, więc poczułam się wywołana i mam nadzieję, że Sykomora mi tę odpo wybaczy. Do wypowiedzi Kropka się nie odniosę i chyba nie muszę dookreślać, dlaczego.
Może lepiej schować ten nóż, bo agresja i przemoc budzi tylko agresję i bunt, a tym samym burzy platformę do jakiejkolwiek dyskusji - to tak na początek.
Ćwierkanie w stylu Kai Godek, aktywistki i matki dziecka z zespołem Downa, która z choroby swojego dziecka zrobiła narzędzie medialne, a także sposób na zaistnienie w przestrzeni publicznej i politycznej nikogo rozsądnie myślącego (akurat w tej formie) nie wzruszy. Wychowujesz niepełnosprawne dziecko i masz teraz okazję się wypowiedzieć, ale są tysiące rodzin w Polsce, które nie mają takiej możliwości, ani czasu, ani ochoty - w obliczu problemów, z którymi się na co dzień borykają i nad takimi osobami należy się przede wszystkim pochylić. Wychowujesz i chwała Ci za to. Nie wnikam, czy wiedziałaś, że płód jest chory i czy dano Ci szansę wyboru. Urodziłaś i z perspektywy matki wcale mnie nie dziwi, że dbasz o swoje dziecko - to chyba naturalne. Nie jesteś bohaterką, ale prawdziwą matką, jak większość rodziców (matek i ojców, a także dziadków i rodzeństwa), którzy jeśli już dziecko przyjdzie na świat, bez względu na stan zdrowia, dysfunkcje itp. to dziecko kocha i akceptuje, ale to nie o to chodzi. Wcale mnie nie dziwi, że kiedy poznałaś i rozkochałaś się w swoim maleństwie teraz postąpiłabyś podobnie - to znowu żadne bohaterstwo, ale dość naturalne, człowiecze zachowanie i znowu powtórzę - ale nie o to chodzi. Moim skromnym zdaniem ani Ty, ani Tobie podobne Kaje Głodek, ani nikt inny pod tym nieboskłonem nie ma prawa narzucać swojego wyboru (jeśli Ci go dano) innym ludziom - i o to chodzi. Człowieczym prawem wolnych i świadomych ludzi jest podjęcie suwerennej decyzji, czy są zdolni (mentalnie, duchowo, fizycznie i finansowo) do tak heroicznej decyzji, jak poświęcenie siebie, a często i całej rodziny, żeby choremu dziecku podporządkować niekiedy resztę ich życia. I nie wolno uogólniać, zespół Downa przybiera różne formy i różny stopień ułomności, więc te przypadki są często nie do porównania. Zresztą nie tylko o Downa chodzi, ale również o dysfunkcje, które wynikają z o wiele bardziej złożonych i o wiele bardziej poważniejszych wad genetycznych. Są setki przykładów, kiedy lekarze muszą oznajmić rodzicom, że ich dziecko nie ma szans na życie poza organizmem matki, albo że rokowania dają szansę (przy stałej rehabilitacji) na kilka miesięcy do kilku lat... albo, że stopień inwalidztwa wiąże się ze stałą opieką przez dekady, dziesiątki lat bez żadnej szansy na wyzdrowienie, czy częściową samodzielność. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale taka decyzja często zobowiązuje nie tylko rodziców, a i rodzeństwo. Kiedy zabraknie heroicznych postaw w najbliższej rodzinie, takie dzieci trafiają do domów opieki, do zakładów psychiatrycznych, do przytułków jednym słowem. Co dzieje się w takich placówkach lepiej nie wiedzieć, prawda? W TV pokazują nam te transparentne, wzorcowe, albo nagłaśniają fundacje, ale to kropla w morzu. Znasz położenie takich osób w wymienionych przeze mnie placówkach? Znasz sposób traktowania osób niepełnosprawnych, zwłaszcza chorych umysłowo, pomimo ich rzekomych praw? Bo ja znam.. I uwierz mi, nie mają nic wspólnego z propagandą medialną. Nie wierzysz? Zostań wolontariuszką, albo zwizytuj społecznie kilka ośrodków, a może wtedy chwycisz właściwy dystans, którego zabrakło po całej linii Twojej wypowiedzi. O kwestiach etyki i tzw. człowieczeństwie można dyskutować w nieskończoność, bo temat stary jak ludzkość i na nic filozoficzne rozprawy, na nic dywagacje, ponieważ nikt z nas nie ma i nie będzie miał monopolu na prawdę, słuszność i nieomylność. Ale jest jedna z fundamentalnych zasad cywilizowanego społeczeństwa, do której nie trzeba (na potrzeby własne) domontowywać żadnej doktryny, ani filozofii - brzmi ona :żyj jak uważasz i daj żyć innym, tak jak chcą to życie przeżyć. I dopóki nie wchodzą z butami na Twój trawnik i Ty nie depcz ich kwietników. Nikt nie ma prawa narzucać wolnym ludziom swojej woli. Prawo aborcyjne w obecnej postaci pozwala Tobie urodzić i wychować niepełnosprawne dziecko, ale nie narzuca innym Twojej drogi. I o to chodzi, o to właśnie chodzi, aby każdy mógł dokonać wyboru. Natomiast ocena, szufladkowanie, chęć umoralniania, pouczania, chęć wzbudzania nieuzasadnionych wyrzutów sumienia, próba jednoznacznego wartościowania i posuwanie się do zarzutów o wygodnictwo i hedonistyczną, konsumpcyjną kulturę ludzi z plastikowych bajek, to msz niesprawiedliwie i stronnicze podejście do sprawy, a tak po ludzku - po prostu nieuprawnione, obrzydliwe, płytkie i niegodne, wręcz podłe i niehumanitarne stanowisko i apodyktyczna próba dominacji nad innymi ludźmi. Tylko Bóg ma prawo do jednoznacznej oceny. Dla niewierzących tylko ich sumienie może być sędzią - nie mnie, nie Tobie i nikomu innemu o tym jednoznacznie przesądzać. Raz jeszcze powtarzam - obecne prawo nikomu nie odbiera możliwości rodzenia dzieci, bez względu na ich stan zdrowia, ale zaostrzenie przepisów zmusza, tak zmusza i narzuca innym postawy heroiczne na które nie każdy może się zdobyć, zwłaszcza przy takiej obojętności i braku kompleksowej pomocy zarówno ze strony społeczeństwa, jak i państwa. Pozdrawiam.
P.S.
Co do aborcji, jako takiej. Polecam poszerzenie horyzontów o wiedzę, kiedy wykształca się układ nerwowy, a dokładnie: rdzeń i mózg jako taki. Elementy odpowiedzialne za czucie i uznanie płodu za istotę odbierającą bodźce. Bez rdzenia i mózgu (w dobie obecnej wiedzy) nie może być mowy o życiu odrębnej jednostki ludzkiej. Z innej szkoły - zastanów się, czy istota żywa, ale niezdolna do funkcjonowania poza światłem ciała innej istoty żywej może być w pełni i na pełnych zasadach
uznawana za człowieka i to pod każdym względem. Odwołuję do filozofii, nauk medycznych, opracowań biologicznych, a także do Starego Testamentu. W Nowym też się znajdą ciekawostki, a także w Żywocie Świętych i zmiennych opiniach co do istoty człowieczej/posiadania duszy (na przestrzeni stuleci) przez ten sam Kościół Katolicki. Warto też zapoznać się z osiągnięciami i doktrynami innych kultur i religii. |
dnia 29.09.2013 19:54
Wspaniały, mądry wiersz wywołał taką dyskusję, jakiej nie powstydziłby się Sejm.
Gloinnen, podziwiam Panią!
Rok temu, przez krótki czas tzw. wypoczynku, pomagałam przy niepełnosprawnych. Przez ostatnie 3 lata opiekowałam się niepełnosprawną, sędziwą Mamą i z tego też powodu musiałam zrezygnować z pracy na UJ. W roku bieżącym, nie tylko że sama podpisałam protest w sprawie eugeniki, ale jeszcze te podpisy zbierałam. Ludzie w różnym wieku [także bardzo młodzi] często zatrzymywali się przy moim stoliku... Również Rodzice upośledzonych kalectwem dzieci. |
dnia 29.09.2013 21:01
a ja sobie pozwolę na jeszcze inny punkt widzenia - oczywiście w kwestii mojego odbioru wiersza. Jestem oto zdania, ze my, homines sapientes, w ogóle nie lubimy nikogo, kto się do nas różni, czy to na plus (jest mądrzejszy, ładniejszy, lepszy pod względem moralnym, i tak dalej), czy na minus (niepełnosprawny, stary, słaby, chory, biedny). Nie jesteśmy w stanie tych, którzy odbiegają od "średniej" znieść wśród siebie na co dzień, na ekranie czy estradzie - tak, ale za ścianą - już nie. I tu jest chyba sens wiersza, w każdym razie - jak go tutaj "czytam". Ale mogę się mylić, rzecz jasna. Pozdrawiam serdecznie, Ewa |
dnia 29.09.2013 21:10
sykomoro, w każdym z nas jest! trzeba tylko chcieć wskazać, zainspirować, dopomóc, po prostu znaleźć czas i chęć. czasami dużo czasu!
a do kasiballou: w Brzezinach, w woj. Zachodniopomorskiem jest DPS dla dzieci głęboko upośledzonych, prowadzony przez siostry zakonne. to trudna wycieczka, ale polecam, bo to piękna droga nauki pokory i miłości! |
dnia 29.09.2013 21:34
Kropek
zbory zakonne i ich często pozornie szlachetna, a tak naprawdę z przypisu zacna, a w sumie z gruntu chybiona działalność to odrębny temat, na który szkoda mi czasu. zakonnice i w szkolnictwie i w resocjalizacji i w opiece nad niepełnosprawnymi nie spełniają swojego zadania. nie chcę naprawdę Ciebie rozczarowywać/boleśnie odrywać od wiekuistych korzeni czy wyrywać z redliny, skoro zarosłeś przysadzony na wzór rzepki, ale powiem tylko tyle: szczytne transparenty i zacne cele pod pierzynką KrK w rzeczywistości to atrapa ze sztabem niekompetentnego personelu bez przygotowania - bez wykształcenia medycznego, psychologicznego, terapeutycznego, pielęgniarskiego - ale to pryszcz,(powiesz) skoro mowa o sercu. no właśnie - i serca tam nie zaznasz, wśród starych panien z własnymi kompleksami, które poza jałowymi zaślubinami z Bogiem nie mają nic z człowieczeństwa. bywają agresywne, okrutne i głupie - źle traktują podopiecznych, bo same potrzebują pomocy. dobra - znam szlachetne wyjątki - sióstr i braci z powołania, ale są w mniejszości, jasne? nie postawią się machinie, tak jak w KrK żaden rozsądny kapłan nie postawi się Episkopatowi Pasibrzuchów, który przez pryzmat władzy/pozycji społecznej/kasy/wpływów - w dupie ma Boga, owczarnię, doktrynę dogmat, a nawet szefa _ Papieża i taka jest prawda. |
dnia 29.09.2013 21:43
-;)))
,,poprawianie pana boga'' zaszło tak daleko że dobór naturalny w przypadku człowieka dawno już nie funkcjonuje (medycyna)
pod względem rozwoju fizycznego wciąż jesteśmy na etapie kamienia łupanego zmieniliśmy środowisko do którego nie zdążyliśmy się przystosować (choroby cywilizacyjne )
i to jest początek końca
to co obserwujemy dziś jest wynikiem tak zwanego postępu z którego mimo wszystko nikt nie chce zrezygnować
eugenika a aborcja to różne pojęcia
wolność jednych to niewola innych itd. itp.
pzdr _;))) |
dnia 29.09.2013 22:14
O! Właśnie!
Nie poprawiajmy Pana Boga:
- jeśli dał nam Downa (albo bardziej niepodobnych), niech przy nich Mu pokłon składają najzacniejsi z nas - oni nie są bohaterami, ale pielgrzymami po swojej miedzy (z obietnicą złotego runa) i tylko spełniają w/g siebie obowiązek własny - uszanujmy to!
- jeśli uczeń odrobił lekcję, a w niej stało - dałem Ci rozum i wolną wolę, żebyś robił z nich pożytek i nie mnożył cierpienia, ale go unikał, bo przede mną kiedyś odpowiesz - uszanujmy to!
- jeśli wśród hetero dał nam homo, bi albo trans, to On ich stworzył, więc- nie klasyfikujmy w/g niedoskonałych praw ludzkich, ale - uszanujmy to!
I tak można mnożyć: w imię boże dla wiernych, albo w imię własnego sumienia - uszanujmy i to!
O... i to jest to...
żeby żyli wespół, a nawet obok, ale długo/bez ciemiężenia (jedni drugich) godnie i w miarę (na obraz Jego) szczęśliwie :)
K. |
dnia 29.09.2013 22:19
kasiuballou, błąkasz się. DPS w Brzezinach jest PAŃSTWOWYM Domem Opieki Społecznej, a prowadzą go siostry zakonne na zlecenie władz państwowych, od czasów głębokiej komuny, tzn od lat pięćdziesiątych. o pierniku i wiatraku zatem prawisz, dosładzając pasibrzuchami i papieżem. nb Gomułka z Jaruzelem, też się w tym kociołku pomieszczą.
pojedź, zobacz, bo to także bardzo głęboka podróż, również w głąb siebie.
pozdrawiam, bez nerw ;) |
dnia 29.09.2013 22:45
:)
dzielą nas lata świetle - wybacz, ale bez platformy, a zatem i bez odbioru. no nie te horyzonty, ale pozdrawiam serdecznie, pełna atencji dla Twojej osobistej wojny, o której kiedyś mi zapodałeś: tak, że życzę sukcesu na tej osobistej niwie, bo w publicznej przestrzeni tylko mącisz - więc może zostaw - w myśl zasady Hipokratesa: przede wszystkim nie szkodzić... |
dnia 30.09.2013 00:11
Zabrałam głos nie z pozycji męczeńskiej matki polki, lecz jako ktoś, kto nie rok miał do czynienia z problemem niepełnosprawności, ale znacznie więcej. Mało tego, znam sporo matek z o wiele poważniejszymi wyzwaniami i dziećmi o wiele mocniej upośledzonymi.
Wszelkie patologie, o jakich Pani wspomina, biorą się z niedojrzałości właśnie. Z niedojrzałości rodziców, którym wydaje się, że dziecko to jest słodka zabaweczka jak z reklam soczków i kaszek. Z niedojrzałości społeczeństwa, które nie akceptuje inności. Z niedojrzałości państwa, które nie dostrzega potrzeby wdrożenia określonych rozwiązań systemowych. Z niedojrzałości instytucji, które marnują środki i nieudolnie pracują, bo nikomu nie zależy. Nie mnie oceniać personalnie żadnego człowieka z osobna, oczywiście, natomiast pragnę zauważyć, że określone postulaty wynikają z określonych postaw, które należy nazywać obiektywnie i rzetelnie.
Nie tak dawno jakaś pani z ruchu feministycznego w radiu domagała się ostro, żeby w sprawie aborcji eugenicznej wypowiedzieli się właśnie rodzice niepełnosprawnych dzieci. Generalnie oczekiwania bowiem są takie, że rzeczeni natychmiast popędzą radośnie poprzeć aborcję (mowa akurat o przypadkach stwierdzenia wad genetycznych płodu), tymczasem okazuje się, że z tej strony akurat poparcie nie jest ani ewidentne, ani masowe. Stąd taka wścieklizna. Nie dziwi.
A swojej postawy nie uważam ani za heroiczną, ani za wyjątkową. Po prostu zwykła odpowiedzialność, bez wielkich słów, bo one tu całkowicie niepotrzebne. Niestety, o odpowiedzialności się nie mówi. Nie mówi się w ogóle o wartościach, bo przecież każdy sobie rzepkę skrobie. Jakakolwiek debata etyczna wydaje się niemożliwa, gdy hierarchię wartości każdy nowoczesny człowiek (zgodnie z zasadą poprawności politycznej) ustanawia sobie sam, jak jemu wygodnie. Jeżeli dla Ciebie obrzydliwe, płytkie i niegodne jest nazywanie rzeczy po imieniu i wyznaczanie zapór dla ludzkiej bezmyślności, egoizmu, lenistwa oraz niesprawiedliwości, to dla mnie obrzydliwy, płytki i niegodny jest RELATYWIZM MORALNY. Upłynnianie granic, dezintegracja etosu, dehumanizacja wszystkich dziedzin życia tak naprawdę godzą w człowieka, bo pozwalają uzależniać definiowanie dobra i zła od rozmaitych widzimisię. Współczesny świat najlepiej obszedłby się bez jakichkolwiek kategorii moralnych, aby można było wcisnąć ludziom/społeczeństwom każdą ideologię pro tempore. W zależności od tego, jaka grupa interesów akurat chce zrealizować swoje cele.
Ludzie o sprecyzowanych poglądach niestety są/byli zawsze jak wrzód na dupie, bo wiedzą, że wolność dotyczy WYBORU ograniczeń a nie ich NEGACJI. Opcji liberalnej, która każdemu zrobi dobrze, zapewniając, że ma rację i prawo do korzystania z wolności beczenia po swojemu, bardzo przyjemnie się za to słucha. Po co zatem jakiekolwiek refleksje? Żeby się przypadkiem niedobrze zrobiło?
W momencie gdy autorytetem moralnym jest każdy sam dla siebie, przestają istnieć już jakiekolwiek zahamowania. Równie dobrze można wtedy wyjść na ulicę i okradać lub mordować kogo się chce. To tylko kwestia dyskretnej zmiany konsensusów społecznych i delikatnego przesuwania granicy, stopień po stopniu, w dół.
Dyskusja etyczna nie ma absolutnie nic wspólnego z szacunkiem. Szanuje się ludzi także i w ich błądzeniu, co nie oznacza automatycznie zgody na to błądzenie i tolerowania wszystkiego, co sobie niektórzy wymyślą i będą usiłowali wymusić. |
dnia 30.09.2013 08:25
Poruszając kwestie etyki nie należy mylić pojęć. Są normy społeczne, wynikające z prostych zasad rozróżniania dobra od zła i jest prawo. Odniesienia do pospolitych przestępstw: napadów, kradzieży, czy morderstwa w tym przypadku uważam nie tylko za nadużycie, ale po prostu za mylenie pojęć właśnie. Do tej pory w dyskusji skupialiśmy się bardziej na matkach, na rodzicach i na rodzinie i gdzieś umkął podmiot nadrzędny, a mianowicie ten chory człowiek.
Jeśli już poruszasz kwestie odpowiedzialności, zapytam tak: czy bierzesz pełną odpowiedzialność za cierpienie? Psychiczne i fizyczne cierpienie nie tylko matki, która zostaje zmuszona do noszenia przez kilka miesięcy pod sercem życia, które i tak zgaśnie? Która narażana jest na traumę często skomplikowanego porodu? Czy nie uważasz, że to jest nieludzkie? Nieetyczne? Okrutne? Ale pomińmy matkę/rodziców i skupmy się na dziecku: czy ktoś je pyta, czy chce ono żyć w ciągłym bólu? Jeśli znasz przypadki poważniejszych upośledzeń, pewnie zdajesz sobie sprawę o czym tu piszę. Etyka, humanitaryzm, oraz odpowiedzialność.. a ja dodam egoizm i ignorancja. Tak, egoizm i ignorancja. Mając wiedzę, na jakie cierpienia naraża się niewinną istotę i mimo wszystko "każąc" jej żyć, to mz szczyt okrucieństwa - i tylko dlatego, że grupa nieodpowiedzialnych ideologów i teoretyków tak chce, w trosce o swoje poglądy i w imię walki o życie za wszelką cenę? Takie właśnie bezduszne postawy uważam za wysoce nieetyczne, a nawet nieludzkie.
Codzienna, uporczywa i długotrwała ingerencja aparatury podtrzymującej życie, mówi Ci to coś? Wiesz ile bólu te dzieci znoszą przy często podstawowych czynnościach, takich jak karmienie (sondą) cewniki, dreny, sączki odsysające flegmę i cała machina wspomagająca chociażby oddychanie? Wenflony w zwapnionych żyłkach i ta beznadzieja, że jutro wcale nie będzie lepiej... Zabiegi higieniczne, kiedy odleżana skóra zostaje na myjce.. Płacz, płacz, a potem już nawet nie ma siły na płacz, a przecież mówić nie potrafią..
Nie rozmawiamy tylko o zespole Downa, gdzie dziecko narażane jest przede wszystkim na cierpienie psychiczne, ale o realnym cierpieniu fizycznym. O zadawaniu bólu poprzez działania inwazyjne celem podtrzymywania czynności życiowych i o bólu, który jest efektem choroby, tzn. płynie z powikłań narządowych. Zastanów się nad tym i może wysuń nos nieco dalej, poza przykład Twojego dziecka, którego ułomność wymaga może mniejszej ingerencji. Zapytaj czego boją się dorośli ludzie z marskością wątroby, czego najbardziej boją się osoby cierpiące na nowotwór - otóż bólu moja droga, nie śmierci, ale cierpienia... Skąd u ludzi chorych prośba o eutanazję? Jak myślisz? Nie wiem, jakim trzeba być człowiekiem, jaką matką/ojcem, żeby świadomie powoływać życie, tylko po to, by jego udziałem było przede wszystkim cierpienie.. I jakim trzeba być człowiekiem, żeby biernie patrzeć na to cierpienie, kiedy jest się tak naprawdę bezradnym?
I to jest mz nieludzie, i to jest mz nieetyczne i to jest mz wysoce niemoralne, żeby nie powiedzieć: okrutne, bezduszne, egoistyczne i nieodpowiedzialne. Nawet psu kochający opiekun skraca cierpienie, kiedy weterynarz rozkłada ręce. Mówisz o odpowiedzialności? Poddaję pod Twoją rozwagę, I jeszcze jedno - nikt Tobie nie odmawia prawa do rodzenia mimo wszystko, ale nie wymuszaj na innych powielania Twojej decyzji, bo ani Ty, ani ja, ani żaden inny człowiek nie ma do tego moralnego prawa. Bo ani Ty, ani ja, ani nikt inny nie weźmie odpowiedzialności za życie drugiego człowieka, że o jego jakości już nie wspomnę - a życie każdy z nas ma tylko jedno... Pozdrawiam.
P.S.
Dlaczego rodzice dzieci upośledzonych milczą, albo są przeciw aborcji eugeniczne? To proste: powiedziałabyś oficjalnie, czy publicznie, że żałujesz, że Twoje dziecko przyszło na świat? Powiedziałabyś mu, że masz dosyć jego i swojego cierpienia? Bo ja nie... Miłość, ta jest bezwarunkowa i kiedy już masz dziecko, nawet chore, to je kochasz, to naturalne, ale czy o to chodzi? Retorycznie. |
dnia 30.09.2013 09:08
nie chcę naprawdę Ciebie rozczarowywać/boleśnie odrywać od wiekuistych korzeni czy wyrywać z redliny, skoro zarosłeś przysadzony na wzór rzepki, ale powiem tylko tyle: szczytne transparenty i zacne cele pod pierzynką KrK w rzeczywistości to atrapa ze sztabem niekompetentnego personelu bez przygotowania - bez wykształcenia medycznego, psychologicznego, terapeutycznego, pielęgniarskiego - ale to pryszcz,(powiesz) skoro mowa o sercu. no właśnie - i serca tam nie zaznasz, wśród starych panien z własnymi kompleksami, które poza jałowymi zaślubinami z Bogiem nie mają nic z człowieczeństwa
to nie ja tu jestem impertynentem. rzeczywiście, trzeba mieć tupet i wprawę w uprawie rzepki, by sięgać do obrażania bogu ducha winnych osób, nie biorących udziału w dyskusji. żałosne! |
dnia 30.09.2013 09:46
Kropek
Nie powinnam z Tobą rozmawiać, bo poza dymem i jadem niczego wartościowego w temacie nie zaprezentowałeś, ale jestem daleka od dyskryminacji, nawet w obliczu jawnej ignorancji i wiem, że Twoja agresja bierze się z braku argumentów po prostu - więc odpiszę.
Tupet? A może odwagę? Wiem o czym mówię i trzeba być wyjątkowo bezdusznym i ślepym, żeby ulegać iluzji i powielać "bożożyczeniowe" bajki, ponieważ wszystko ma drugie, mętne dno, a dobre uczynki są tylko przykrywką dla właściwego/bezbożnego/komercyjnego działania. Ludzie w obronie których niby stajesz, to są pionki, szeregowcy w służbie korporacji kościelnej o strukturach identycznych z niejedną instytucją komercyjną i z wielką polityką w tle. I to jest żałosne. Moje doświadczenia wypływają z autopsji, Ty (mam wrażenie) ulegasz ideologii, PR tej instytucji i hasełkom bez pokrycia. Wśród tych szeregów większość znalazła wygodny sposób na życie - bycie kapłanem, zakonnicą jest niezłym sposobem na egzystencję i to bez wkładu własnego, czy jakiejś inicjatywy. A i jeszcze można się preferencyjnie spełniać. W życiu cywilnym przez brak zrozumienia i ciemnotę homo mają przechlapane, ale w kościele? Raj! Ja wiem, że puszczam w przestrzeń publiczną tezy i twierdzenia niesprzedażowe, ale nie jestem ani działaczką, ani politykiem: mówię od siebie i o tym, czego doświadczyłam czynnie, lub biernie, albo czego doświadczyły znane mi osobiście osoby - na własnej skórze. Są wyjątki o których pisałam wcześniej (pionki i szeregowcy): ludzie z powołania, siostry i bracia zakonni oddani innym ludziom, ale w wirze machiny kościelnej ukierunkowanej na prestiż, władzę i pieniądze te owieczki nikną, bo nie mają na nic realnego wpływu. Heroiczne siłaczki i siłacze w morzu hipokryzji, pozerstwa i cwaniactwa, z piekła rodem. I nie obrażaj mnie, bo ja się do impertynencji nie posuwam. |
dnia 30.09.2013 14:28
Chyba wywołałam demony:( Niezamierzenie. Eugenika to wykluczanie, eliminowanie na różne sposoby, odmawianie prawa w imię prawa. Piszecie o aborcji, piszecie o dzieciach upośledzonych, o ich niemedialności. Hm, aktywność w tej kwestii dowodzi jednak, że są medialne... A przecież codziennie odmawiamy komuś miejsca, tym energiczniej odmawiamy, im słabszy, im mniej popularny, im bardziej osobny.
Kasiaballou wyraziła swoją opinię, pisała o instytucji, o zakłamaniu, o fałszowaniu rzeczywistości ludzi w ten czy inny sposób dotkniętych ciężkimi chorobami- słowem o tym o czym my także, ci "pełnosprawni" dobrze wiemy - za sprawą nieuchronnych kontaktów ze służbą zdrowia, która zresztą oburza się, gdy tak ją właśnie nazwać. Polemizujący zdają się nie słyszeć ani samych oskarżeń, ani argumentów, co może sprawiać wrażenie, że jest "fajnie", że w naszym państwie ludzie cierpiący mogą liczyć na wszelakie wsparcie i tylko "czarne owce" społeczności doświadczającej opieki i czułości ze strony przeróżnych instytucji - dążą do zniszczenia najświętszego wizerunku Polaków realizujących Wielki Testament. Kasia pisze o wielkiej nieprawdzie, a atakuje się ją właśnie za współczucie i za to, że zadała pytanie o to, jak się mają wrzaskliwe deklaracje do codzienności nieszczęścia. |
dnia 30.09.2013 14:31
Wiersz jest wg mnie o wartości nawet najsłabszego istnienia ludzkiego,
Chyba bardziej słabego z biedy i inności niż upośledzenia, jest ciekawy i trafia do mnie.
Też się bardzo denerwuję przy temacie, który ostatnio tak zaistniał. Moje poglądy są takie jak Gloinnem. Najbardziej smutne jest to, że mówi się o prawach i tolerancji dla tych, których jedyna przewagą jest to, że znaleźli się na ty świecie. Może mieszkam na strasznym zadupiu, patrząc z perspektywy wielkiego miasta, ale nigdy nie uważałam, że należałoby mieszkańców naszej wsi zachęcać, żeby się w wielu sprawach otwierali na "tolerancyjny" cywilizowany świat. Tutaj -być może w pokoleniu odchodzącym już z życia jest taka naturalność w traktowaniu życia, choroby, niepełnosprawności i wszelkich słabości. Starzy ludzie i niepełnosprawni są taką samą częścią życia, są szczęśliwi lub nie jak i my wszyscy, najczęściej mieszkają w domach, najczęściej te domy nie są bogate, można w nich żyć, można też w nich umrzeć, bo wciąż uważa się to za godne i właściwe. Ludzie opowiadają, jak bardzo było im trudno dawniej, jak trudno było przeżyć i jednocześnie toczy się się opowieść o ciężko chorych, upośledzonych, którzy żyli w tym świecie zwyczajnie i po prostu i nikt nie myślał, czy mają do tego prawo. Jeśli coś się zdarzało złego, odczytywano to jako ludzką grzeszność czy słabość nie jako prawo. Teraz jest lepiej? Dlatego, że jest czysta pościel i ładniej pachnie...
.I jeszcze -ludzie, którzy zajmują się ziemią i zwierzętami, zwykle uważani byli za tych nieoświeconych, kiedy widzę jak pokazywana jest wieś w polskich np. filmach to mnie trafia. Niezindoktrynowani prości ludzie mają bardziej poukładane pod sufitem niż wymądrzający się intelektualiści.
Sykomoro, wybacz, ale to wciąż o wierszu. Pozdrawiam |
dnia 30.09.2013 14:44
No i się stało, wiersz sobie a ja sobie, trudno:(
Człowiek nigdy nie był i nie będzie doskonały, Pan Jezus nie płacił za ludzkie winy ot tak, dla pijaru. Rzucanie błotem niczego nie naprawi, no może niektórym poprawi humor, gdy w czystym ubraniu przejdą obok naznaczonych przez siebie.
W cierpieniu nie ma ideologii, zawodzą systemy stworzone przez człowieka, czasami rozczarowują też bliscy, zbyt słabi, żeby dzielić ciężar. W cierpieniu zostają człowiek z człowiekiem - i żadna w tym zasługa, gdy ten, umownie "zdrowy" będzie niósł chorego tak długo jak będzie trzeba. Sam fakt, że taką postawę się wyróżnia, że się wykrzykuje "ja, ja, ja - pomagam" ma w sobie pewną nieprzyzwoitość. |
dnia 30.09.2013 15:27
sykomoro, nieprzyzwoitością jest przejść obojętnie obok leżącego człowieka, a w naszym kraju osiemdziesięciu pięciu na stu, tak właśnie czyni, to średnia znieczulicy. w miastach jest wielokrotnie gorzej. ratuje wieś helutty, gdzie na dziesięciu, dziewięciu zainteresuje się stanem leżącego, kimkolwiek by nie był. od tego się zaczyna lawina, potem już łatwiej, ze wszystkim.
a za ja ja ja, wcale nie oczekuję, dziękuję! z zupełnie innych pobudek to robię. |
dnia 30.09.2013 16:26
Niepełnosprawne czy pełnosprawne - jest ZAWSZE - obciązeniem; policzono, że za odkładane pieniadze zaoszczędzone na tym, że się NIE MA dwójki dzieci mkiełoby się, na starość, świadczenie w wysokości ponad 10 tys złotych. Czy chcę namawiać do "niemania" dzieci? NIE. Ale chcę, by zaczęto mysleć. nad rolą Rodziny i nad rolą Państwa; a po zjednoczeniu Europy - nad rolą tejże. Ktoś wychowyje dzieci (z ryzykiem, że - może - niepełnosprawne, a ktoś nie: jedni łożą, inni korzystają. Zresztą - temat nie jest taki, by go wyczerpac w takim wpisie. Pozdrawiam myślących. Aborcja Eugeniczna? NIE. Ale - zbiorowa korzyść (nowi obywatele)- zbiorowa (instytucjonalna! śWIADCZENIA! Pomoc!) odpowiedzialność. |
dnia 01.10.2013 07:55
Nie pasuje mi tytuł, powinien być "antyeugenika" (przez analogię do Antymonachomachii). To mogłoby być nawet nie o płodzie co matce.
W wierszu przywołanie legitymacji, miejscówek jako czegoś przykrego, stygmatyzującego, a jednocześnie, mimo, że koniecznego, to wcale nie wystarczającego.
Nie wiem czy szydełkowa robota, mimo bab, nie przenosi niepotrzebnie odniesienia na aborcję. To jest raczej o skutkach urodzenia (się), a nie o nieurodzeniu (się). Dość proste wykorzystanie kierowców i ich zachowań związanych z ruchem ulicznym, a nie konkretną osobą - tj. taką samą agresję przejawiają względem dowolnego, a nie takiego, pieszego.
Brakuje mi spojrzenia drugiej strony, że zza szyby świat nie jest wcale tak podzielony, i w ogóle zamyślenia się nad trudem życia tych kierujących. |
dnia 01.10.2013 08:35
A ja w tym wierszu widzę przede wszystkim empatię, współczucie dla tego co słabe, odmienne i wykluczone. Oczywiście eugenika stanowi dla takich uczuć szerokie pole, opowiedzieć się przeciwko niej to stanąć po stronie tych których świat odtrąca. Twój wiersz jest poezją najwyższych lotów, zarówno w treści jak i w formie. Pozdrawiam z Nysy, |
dnia 01.10.2013 11:49
Gabi, poziom ludzkiej wiedzy, o czymkolwiek, w istocie jest tak nieprawdopodobnie mały, że pozostaje nam tylko w pokorze pochylać głowę, a badając dzieła Stwórcy, znacznie częściej zamykać się na długie chwile medytacji, dla rozumienia stopni, o których zgadujemy, że są, ale nie potrafimy się po nich poruszać. pośród ogólnej niewiedzy, nie jesteśmy w stanie rozpoznać, również poziomy pychy. bodaj jedynego, czysto ludzkiego uczucia.
:)
pozdrawiam serdecznie |
|
|