Łaskaw formy bytu teraźniejszych dni upalnych,
wieczorów dusznych, nocy gwieździstych, poranków błękitnych.
W spojrzeniu minął przepiękny widok szczytów skalnych,
minął pejzaż z oczu szklistych jak tafli czystej źródlanej.
Wycieńczony Bóg wie gdzie dźwiękiem stąpających kroków,
pot z czoła ocieram płóciennym skrawkiem szmaty.
Mew wrzask budzi, lekko senny spoglądam w zaświaty,
urodzaj miejski jedynie jak jazgot fałszywych proroków.
Ożywam niby głupiec siebie naprawić próbując
jak rozbiegane obrazy w nietrzeźwości spójne
jak serca rzadkie ekstazy wytworne i przytulne,
rozbłyskują jak pioruny pod niebem pochmurnym.
Wypowiadam spisane jak modlitwy linijki
w ten czas rozkwitu nauki i techniki.
Echa z oddali jakby w pełni wyły wilki,
dobiegają jak melodie współczesnej muzyki.
Dodane przez karabin
dnia 27.07.2013 20:33 ˇ
0 Komentarzy ·
626 Czytań ·
|