Letnie parują wody,
Łódeczki jaśminowe
Na echach dziecięcych
Pukają w lufcik, a szybki bramy
- Kryją malwy kolorowe -
Rozwarły się same
Nad cichym krzewem.
Załkały modrzewie...
O! gazy czerwona firana
Zadrżała i stoi, rozwiana
Płynie, powietrzem natchniona -
Opadł na piersi zielony wrzesień
Potem złoty, brązowy
Sto nocy - i skona
Tak żar go niesie...
Mdleją poświaty, to chwila
Prześliczna i zatruta
Igła w tiul, tiul listek pieści
Szorstki i męski, damski, niewieści
Szlak jej bioder ku ziemi przepływa
Tak suchy...już w pył się rozrywa.
Dama - smutek ołowiany
Potyka się sama
Czuć ciernisty krzew,
Krwią pachnie podłoga dębowa
Strzępy firany i gałąź pąsowa
Oddech chmur, raz okiennice!...
Skuliły wszystkie głowy -
Malwy kolorowe
Przebrzmiałe, jaśminowe
Zapachy z echem się zeszły
Tak w ziemię przed zimą
- pierzchły.
Dodane przez funeralofheart
dnia 14.07.2013 00:35 ˇ
1 Komentarzy ·
477 Czytań ·
|