nie musisz wzruszać, poruszać i burzyć kosmosu. od najwcześniejszych lat
uczyli cię, że nie ma innego świata, nie zbrata się nigdy ćwiek i filozof. Poezja
nie będzie antidotum na braki. Wraki literackie wciąż straszą na dnie. We dnie
i w nocy wiecznie poszukują sensu w reanimowaniu trupa. Wyłupać się nie da
zaschniętych na powiekach łez, bez wielkich wzruszeń nie ruszy nowy trend
poezja nie znajdzie odpowiedzi, nie powiedzie tam gdzie sens, gdzie cel. Jest
tyle do zrozumienia, rozum nie ogarnie, nie garnie się do szukania nowych dróg
kalecząc stopy o kanty podsuniętych pod nogi kłód. Wieloznaczeń w bród. I by
wybrać móc, potrzeba tkwić tu gdzie nikt nie ma patentu na byt co to by był
niczym każdy świt. Kiedy z jutrznią woła nadzieją na sens, dzień wstaje
niczym zmarszczony płód poczęty w bólach po pierwszym brzasku bolesnym czerwieniejącym słońcem wydany na świat gotowy na dalszy dzień, cień nocy
pozostaje przeszłością z pamięcią krótszą niż myśl
niechaj spoczywają w pokoju mędrcy, poeci, ci których palił w ręce laurowy wieniec
a korona wpijała się cierniami w głowę, Ale pisać i nie mieć nazwiska ciskać słowa
gdy krytyka bliska do absurdu doprowadzi każdy wiersz. To przecież zadanie poety.
Dodane przez Mana
dnia 30.06.2013 18:56 ˇ
5 Komentarzy ·
648 Czytań ·
|