Co mam z ciebie biedaczyno?
Czy mi postawisz kościół,
Czy mi pozłocisz cierniową koronę
I oprawisz mnie w złocone ramy?
Ciebie nawet na przydrożną kapliczkę nie stać
Nie starcza ci grosza
Nawet na ubożuchne pochlebstwo
O jakże nudna jest twoja bogobojna szarość
Która żadnym kolorem grzechu nie błyśnie
Na razie jesteś tylko nudny
Ale gdybyś się rozmnożył
Stałbyś się groźny i mógłbyś
Mnie strącić z tronu
I choć jak widzę nie zanosi się na to
Bo świat wciąż mieni się kolorami grzechów
To jednak trochę się ciebie boję
Bo gdy się króliczo rozplenisz
Możesz zrobić rewolucję dobra i sprawiedliwość
I wtedy zachwieje się mój tron
Bo groźny w bezgrzechu
Wyszarpniesz z jego trójpodpory
Przebaczanie i karanie
Zostawisz mi tylko nagradzanie
Przypinanie orderów i krzyży zasługi
Na wieki oniemieją anielskie trąby
I nie będzie sądu ostatecznego
Nudny, bezgrzeszny biedaczyno
Ty możesz sprawić
Że niebo wraz ze mną runie na ziemię
I ziemia stanie się niebem
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1636 Czytań ·
|