wchodziłem w noc
znajome drzewa
już się rozchodziły
bo chmury przygniotły
przygasły horyzont
moja pewność siebie
coraz bardziej zostawała w tyle
w gęstej ciszy
minuty przebiegały ostrożnie
słyszałem bicie dwóch serc
i drżący szept opadał
w dal niepewnej drogi
w mojej wyciągniętej dłoni
poczułem twoją dłoń
i wpatrywaliśmy się w siebie
przez ocean który nie dzielił
widziałem uśmiech
na twojej twarzy
w zamyśleniu
czas gdzieś się zapodział
i noc próchnem zaświeciła
w oddali jakiś pies
wołał mnie po imieniu
Dodane przez swacha marian
dnia 10.06.2013 10:15 ˇ
7 Komentarzy ·
849 Czytań ·
|