Co ja mam zrobić z takim kmiotem,
który, na widok cud dziewczyny
smęci z kołtuńskim wręcz polotem:
- Znowu dwie zmarszczki ci przybyły!
Ja wiem, że wszystko co najlepsze
mam już za sobą... się nie chwaląc,
pieniędzy było jak powietrza
i powodzenia nie zabrakło.
Więc jazda na victory grzbiecie
rzutować musi na urodę;
- Lecz skądże kmiot to może wiedzieć?
/kołtuna zawsze miał na głowie./
A widać, teraz już do reszty
skretyniał, no bo któż tak damie...???
Czy ja mu mówię, że się zbiesił,
lub, że ześwinił się na amen?
A przecież tyle jest powodów
by prosto w oczy mu wykrzyczeć
że wokół niego tyle smrodu
i nikt nie wierzy w ręce czyste.
A ja? Cóż ja!? Na mojej twarzy
zmarszczek przeróżnych pajęczynka:
W kącikach oczu zmarszczki śmiechu,
kreślą stosunek mój do życia.
Linie prawości nad powieką
zdradzają wierność i rzetelność,
od warg do nosa - fałdki dumy
z kreską mądrości, blisko biegną.
Ponadto, nad nasadą nosa
mam dwie kreseczki szlachetności
i delikatną wokół oczu,
sieć sokolej spostrzegawczości.
A na dodatek, między brwiami
fałdy zadumy, ego, zgody,
oraz na samym środku czoła
zamiłowanie do przygody.
Mam jeszcze innych bruzdek tony;
poprzeczne, w pionie, przerywane.
Biegną od ust, w kierunku brody,
zdradzają werwę, temperament...
Wszak, dla mnie zmarszczki, to nie kompleks,
lecz życiowych doświadczeń balast;
- odciśnięte przez lecący na oślep
kołtuńskiego humoru nadbagaż.
Dodane przez viviana
dnia 19.05.2013 08:01 ˇ
2 Komentarzy ·
459 Czytań ·
|