wyłaził do mnie wiersz
skądś, nie wiem
z zakamarków
szedł tu, gdzie ciasno, wszerz
jak żule w ciemnym parku
i choć przeszkadzał mi jak kamyk, piach w skarpecie
jak wódka szedł do krwi
by rządzić w moim świecie
myślami kręcić chciał
przymusił, bym go spisał
i tu mnie właśnie miał: choć oddał spokój, ciszę
to jak palacza tlen- nakręca, gdy nie pali -
mnie drażnił spokój ten
szukałem czegoś dalej
już wiecie, co znalazłem
kolejny wiersza łyk
pragnienie, niemal spazmem
by pisać
wraca w mig
nadstawiam drugi polik
olśnienie
i już wiem
ja jestem wierszoholik
pisanie to mój tlen
'
a może dzisiaj w piasku
co na progu
w maleńkich ziarnkach pootwieram światy
jak gwiazdy liczne podaruję Bogu
jak On je tworząc z niczego
na raty
ten piasek znajdziesz sprzątając mieszkanie
zakrzykniesz wtedy
z irytacji nutką
piach co do ziarnka zamiotłam starannie
dlaczego u nas jest czysto tak krótko
czy mam tłumaczyć układane światy
jak idą z wnętrza
wolim okiem brane
wysiępiętrzane niczym z nasion kwiaty
z przemyśleń moich biorących swe trwanie
a ja przychodząc do domu
do ciebie
zostawiam sprawy na progu azylu
z gwiazd wzorca brane
to piaskiem
to niebem
stąd odnajdujesz
miła
ziarnek tyle
przyplącze teraz się czytelnik
ktoś wrażliwy
aż do krwi skrobie; chce tu gasić żar oliwą
znajdując myśli wir
na wierzbie gruszki w sośnie
ocenia: tak, lub nie; i zmyka, gdzie pieprz rośnie
a mnie jest jakby dwóch
ślepawy z krótszą nogą
mam niby lepszy słuch; stopięcić sobie mogę
po krótkich chwilach gdy mam w swoim ciągu przerwę
znów piszę wiersze by je znaczyć swoim nerwem
i znów mnie bierze i napięcie czuję, bo wiem
że dziś - skądś, gdzieś: od drzwi? gdy odpoczywa człowiek
cykoci sobie coś
dzyndzoli tak jak świerszcz
to rym i rytm ma głos
chcą, bym znów pisał wiersz
|