Deszczyk go wykąpał, wietrzyk podniósł z ziemi,
z próchna na rozstaju narodził się człowiek.
Dziad z kamienną głową, wiatrem kołysany,
od posłusznych myśli i nieczystej mowy.
Stał tam jeszcze długo, składał dłonie, płakał,
wyrywał włos z głowy, zaklinał od złego.
Jąkając się mówił: Kto mi wskrzesi ptaka,
z którym tutaj byłem, przybity do niego.
Zmieniałem się w drewno i on był drewniany,
czułem go na plecach, jak zamienia w próchno,
zasnąłem na chwilę, wiatrem kołysany.
Ptaku mój, mój ptaku!
Czemuś mnie opuścił.
Dodane przez kozienski8
dnia 14.04.2013 19:16 ˇ
12 Komentarzy ·
1022 Czytań ·
|