Siadłam przy stole
i patrząc na ściany
obmyślałam życiowe plany.
wyjęłam z szafki szklankę,
z cichym "pyk' postawiłam
na stole mojego życia.
zaczęłam do niego nalewać
potok moich wspomnień.
wczesne dzieciństwo,
ukochany dzwonek
pierwszego dnia szkoły.
Patrząc ciągle głębiej
odnalazłam tam las
z pełną skrzynią przygód.
Z pięcioletnią powagą
dzierżyłam ster mojej łodzi.
Po niezmąconych wodach
ludzkich, poważnych problemów.
Z trochę starszą powagą
przecierałam szlaki
przez nauki nieprzetarte szlaki.
Moje dziecięce marzenia
z głośnym "plusk" wskoczyły do wody,
choć nie umiały pływać.
Tak przeżyłam lat czternaście,
skacząć nad murami problemów
na rumaku ze złota grzywą,
na rumaku miłości rodziców.
Mojego dzieciństwa czas,
nadal pachnie mi
malinami, trawa i lekko płynącą wodą.
Jednak ja nadal jestem dzieckiem.
Mojego dzieciństwa czas jeszcze nie minął,
bo cieszą mnie proste rzeczy,
gdy wiatr rozwiewa me włosy,
gdy słońce patrzy z wysoka.
tak jak kiedyś tak i dziś
i w najdalsze jutro,
we mnie ostatnie krople dzieciństwa
nie umrą.
Dodane przez Olguś14
dnia 17.06.2007 10:39 ˇ
10 Komentarzy ·
777 Czytań ·
|