Kluczem o numer mniejszym od tych, co Piotr swe bramy,
zwyczajem starszej gejszy altankę otwieramy.
Dostała szklankę wody hortensja na balkonie.
Okulary na nosie, sekator w prawej dłoni,
ruszamy ścieżką w obchód, rytualny poniekąd,
w uroczą egzotykę, nasze blisko-daleko.
I trawy bujnym wzrostem zaszumiały,
powojnik wwił się w szparę u powały;
naparstnic barwne kiście, jak w kościele,
i grają wniebogłosy bracia trzmiele.
Trącam dłonią jej przegub (wierzcie, chciałem najczulej),
mijam żuka spod krzewu. Siądźmy Maryś na chwilę;
wypoczną podopieczne, dla nas w cieniu bezpieczniej.
Dodane przez stary krab
dnia 10.06.2007 12:46 ˇ
6 Komentarzy ·
802 Czytań ·
|