stoję na zwietrzałym rozstaju
na prawo chodnik z garbem od stóp wielu
na lewo dziecko szukające piskliwych huśtawek
za mną blaidismy
ucieczki od zimnych rurek przejazdu
w trwaniu kilkugodzinnym na Miejsce
w czterech kierunkach rozstrzelenia
z tobą w kieszeni
w nieruchomej mimice czarno-białej płaszczyzny
nawet teraz
w kaszlu pewności że chcę tu wrócić
do miejsca blisko oddalonego
o kilka przeoczeń
scen doobrażonych
oraz względnie prawdziwie istniejących
w ruchu jednostajnym krajobrazu
- trzymam Cię
zamknięta rondem kapelusza
jak papieros zachłannie
gdy brak grosza na mocne doznania
gdybym mógł iść
po najkrótszej linii perspektywy
by kupić choć pół filtra
papilarnej obecności twojej
w miejscu skąd jestem
a teraz tylko na czas lotu kamienia
gdzie czekam na odejście mitu miasta
- zrobiłbym to
bo pomimo iż tu źródło pytań
i złamanych karków odpowiedzi
ty chodzisz ze mną
do sklepu po fajki
Dodane przez Marcin Gad
dnia 07.09.2012 22:17 ˇ
1 Komentarzy ·
616 Czytań ·
|