W szufladach ciasno, w szafach ciemno. Paraliż bielizny
przenosi się na ciało, we wnękach wiszą płaszcze i osoby
trzecie. Na krześle skarpetki i szelki, kurz pod łóżkiem
formuje się w postać, która będzie je teraz nosić.
Puste miejsce przed lustrem z uporem powtarza, że nikogo
tu nie ma, umarli dyżurują w pokojach, chociaż nie zapisano
ich imion w akcie notarialnym. Dom mieszka w sobie,
rozwija się jak nowotwór. Cienie, bliscy krewni i domokrążcy,
przytrzymują się poręczy, długo wspinają po schodach,
jakby te nie miały końca. Krótszą historię opowiada
kawałek paska, który zabrał policjant, mówił, że na szczęście.
Dodane przez Piotr Gajda
dnia 03.06.2007 14:41 ˇ
22 Komentarzy ·
1061 Czytań ·
|