kilka strof na huśtawce dnia
szczebiocząc jak dzieci.
w białych sukienkach,
dryfują. to tu, to tam;
nad szczytami gór,
czubkami świerków
w jednej ty.
jak młody bóg.
nastoletnie kozy kukają na oprószoną sierść,
podrzucają uśmiech.
wata cukrowa,
sernik z brzoskwiniami o kruchym spodzie,
potoki coli.
wiatraki, karuzela.
skoszona koniczyna
mdleje na słońcu.
owieczki beczą nie wylewając łez
w drugiej jestem pliszką.
dotykam nieba.
muskam siwe czuby gór.
zdejmuję obłoki.
na twojej skórze topią się jak lody.
smakujesz.
tak, tu cię mam
w kolejnej uczę się znowu stąpać po ziemi.
igram z bólem.
sąsiedzi kończą libację.
muzyka młóci ciszę.
butelki walają się po podłodze.
kobieta klnie wydzierając się jak poganka.
prosi o stos. potem święconą wodę.
dziecko w oknie wrzeszczy wniebogłosy
byłam pliszką...
Dodane przez malgorzata bobak
dnia 23.05.2012 22:25 ˇ
6 Komentarzy ·
680 Czytań ·
|