potajemnie moje góry przesuwają umarli
kiedy poeci mielą w palcach białe pierniki
i ktoś widzi głodne robotników codzienniki
tępym wzrokiem pisane do Niemowy wielkiej
w oczach ich mienią się spróchniale bursztyny
zniewolone ulgi
te ciężkie powieki
codziennie topnieją mi w ustach
lukrowe krzyże i mimiki
a w środku zastyga lepka żywica
bo dla takich na końcu i niebo umiera
potajemnie przesuwam i te góry
kiedy poeci śmiercią zmęczeni
a umarli śpią
Dodane przez Paweł Danowski
dnia 30.05.2007 06:35 ˇ
13 Komentarzy ·
994 Czytań ·
|