odległość wisi na krawędzie kieliszka
dymny dotyk rubinowy smak
umoczona po brzegi wykręcam numer.
utykam w noc.
plamy miasta rozlewają się rytmicznie
przejeżdżają obok drżą milkną
chwieje się lampa wygina w łuk śledzi.
pod stopami wypłowiały zapach ciemności
mieszam go z perfumami za kilka setek
jak haust powietrza.
kilka pominiętych przechodniów
przystanek z szansami na przewóz
szarpnięcie wiatru.
wydaje się że zawracam.
stukot obcasów kilka stopni schodów trzaśnięcie drzwi
wydzieram z oczu czerń sadzę smród
w palcach gniotę ślady jakie twarz zostawia na liniach papilarnych
i mażę nimi szybę wszystkich zapatrzeń jakie mi się przydarzyły
człowiek z cieniem który przeszedł mi przez palce
właśnie zdechł za rogiem ulicy
w kurewskiej ciszy rozdarć i szyfonów
Dodane przez Vidal
dnia 02.02.2012 00:54 ˇ
7 Komentarzy ·
540 Czytań ·
|