Dopadła mnie myśl,
gdy przeżywałam dzisiejszą porażkę duchową ~
..."Jak głęboka jest moja wiara?"...
Nie mam zamiaru rywalizować z Bogiem
tym co on uważa za grzeszne , a ja za frywolne.
A czyż nie to wszystko co robię, to na chwałę Jego?
Ja jak w dziecięcej rymowance kocham, lubię, szanuję, nie dbam, nie chcę, żartuję.
Klęcząc przed kratownicą szepczę do kapłana
moje grzechy, "rzucam" nimi w tarcze jego ucha.
Trafię w jego gusta? Odpuści, wybaczy, przeklnie?
A może nakaże mi niczym pątnikowi na kolanach do świętego miejsca dobrnąć i tam modłami się wybawiać. Moją duszę wybawiać.
Rozgrzeszył. Jak to traktować, banalnie czy ufnie?
Często do tych prawd kościoła mam brak powagi i dyscypliny, czy zatem zasługuję na potępienie wieczne? Teraz, gdy robię rachunek sumienia na twarzy zauważam ból i radość.
Mieszanina doznań, ale czy to mnie zadowala, satysfakcjonuje?
Odpowiedź zostawiam sobie.
*****************
Wiersz nie odnosi się do moich osobistych przemyśleń.
Pozdrawiam czytających. Marta.
Dodane przez muki
dnia 20.01.2012 18:59 ˇ
4 Komentarzy ·
1041 Czytań ·
|