dnia 25.05.2007 11:16
Panie Radku, pogubiłam się w kontekście i jedyne, co mało inteligentnie mogę o tym tekście w tym momencie rzec: podobają mi sie literki M i G w pierwszym wersie ;)
pozdr.
em gie |
dnia 25.05.2007 11:33
ajo, w drodze poprawki, w drodze poprawki. |
dnia 25.05.2007 11:41
no moja wiedziała, że to twoja już po tytule :)
jeśli już o tyam to tylko tak :) gdzie wątpliwości:
- ostygną czołgi martwe jak niewydobyta ruda żelaza. ta "niewydobyta" wydaje mi się niekonieczniezgrabna.
- ryzykowna (ale ja ją kupuję) dwuznaczność lotniczo-kopytna w kodzie. szyby już gadają, ale wyrzucenie dla światła na koniec daje wrażenie sztuczności w szyku, wymuszenia.
fajnie mi się to przeczytało, żarliwie, niemal modlitewnie. jesteś jednym z niewielu autorów, którym wybaczam tak wysoki styl :)
ściski
(w innych sprawach odezwe się wkrótce) |
dnia 25.05.2007 11:49
"Masywny" ten wiersz. Mocny. I na pewno nie na jedno poczytanie.
I dobrze, tak lubię "się z tekstem pomocować". Wtedy podoba się bardziej. Pozdrawiam. |
dnia 25.05.2007 11:54
kurde, ja nie wpadłem na te dwuznaczność lotniczo-kopytną mistrzu, we wogole! ja stary militarysta! aaaaaaaaaaaaaaaa |
dnia 25.05.2007 11:57
cuda, cuda pane :D |
dnia 25.05.2007 11:58
mi to się fajną klamrą z migami zapięło :) |
dnia 25.05.2007 12:00
ty no patrz pan rzeczywiście! ale ja we wogóle nie miałem tego na myśli, to jest najlepsze, sam się wypsło. |
dnia 25.05.2007 12:04
nie wiem dlaczego mi się podoba.:) |
dnia 25.05.2007 13:23
bleblanie na ekranie, Ja proponuję napisać ESEJ. Byłoby co czytać. |
dnia 25.05.2007 13:48
mimo braku eseju, jest co czytać. ;)
i niech jaki mają nasz bajzel w opiece |
dnia 25.05.2007 15:13
Rozumiem Twoją wizję. Przynajmniej tak mi się wydawało przy czytaniu. Ale wiesz, wizja ta jest zupełnie inna niż wielu a na pewno niektórych Tybetańczyków. Oni po prostu chcą samostanowienia, jak dawniej. Swojego kraju. Bez zniszczenia, bez krwi, bez pożarów. Tak mi mówił mój przyjaciel Tybetańczyk, mnich buddyjski Kelsang...
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤
serdeczności z mojego przybrzegu
emba |
dnia 25.05.2007 15:15
śmigam po tym wierszu i już widzę, że ma moc. płonące szyby pałacu (!) można tylko zazdrościć pomysłu :) pozdrawiam Radziu |
dnia 25.05.2007 16:43
moc~! |
dnia 25.05.2007 22:18
"przesyt" obrazem a takie lubię. |
dnia 26.05.2007 06:32
a ja chyba nie jestem kompatybilna, bo jakoś mam wrazenie, ze słów zostało powiedziane za dużo.
piękna płońta :)))
cmok |
dnia 26.05.2007 06:57
Ja przyswoiłem błyskawicznie. Podoba mi się. |
dnia 26.05.2007 08:22
emba---tego chce każdy, byc soba i nie płacic ceny, zreszta ja nie piszę programu politycznego dla Tybetu ja przyczytałem wiersz Tybetańczyka i wyświetlił mi się taki sen, to wszystko |
dnia 26.05.2007 10:24
Bardzo eleganckie, zwłaszcza"szyby". Doceniam również za złośliwe poczucie humoru "ruskie kineskopy". Pozdrawiam. |
dnia 26.05.2007 16:17
Radku jeszcze raz powtarzam, że rozumiem Twój sen, wizję, wiersz. :)
Pisałam tylko o rzeczywistości poza wierszem.
Zastanowiło mnie Twoje: byc soba i nie płacic ceny
w odpowiedzi na mój komentarz. Przecież Tybetańczycy chcieli i byliby sobą zawsze, gdyby nie to, że ktoś wszedł do ich domu bez zaproszenia.
Chcą być sobą i są. A cena została narzucona. Oni niczego nie mieli na sprzedaż. Nie wyceniali siebie ani swojego kraju więc dlaczego mają płacić?
¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤
serdeczności raz jeszcze
emba |
dnia 26.05.2007 17:55
emba to pytanie wykracza poza ramy wiersza, mogę powiedzieć tyle, że chyba z trudem dałby sie z tego wiersza odczytywać jakikolwiek program polityczny, więc nie wiem skąd zarzut że inna jest wizja innych Tybetańczyków, tak jakby tutaj była zawarta konkreta rada.
A cena, mój Boże, mieszkasz w Warszawie? Przejdź sie a Powązki zadumaj sie jaki jest związek między tym czy chce sie cenę płacić czy nie. Żaden, niestety. |