Kiedy oko stwórcy i człowieka
zawisło na kruchości
przemijania czasu darowanego,
rozbite na odłamki tysięcy pytań
w jaskrawych monitorach okien świata.
Strzec w bieli
z pęcherzykami wydzielin
bezwładnie opadających
poza próg gasnącego uśmiechu,
bez teatralnych gestów
przekraczał kolejny dzień miłosierdzia.
Jedynym dowodem istnienia
było chaotyczne rzężenie ust,
z niewyreżyserowanym grymasem twarzy
dawał świadectwo heroicznej walki
człowieka, podążającego na spotkanie
nieuniknionej prawdzie istnienia.
Obnażony ze swych słabości
z bolesną prawdą o przemijaniu,
pokonany choć nieugięty
jeszcze nie do końca rozpoznany
atleta, przyjmujący wyzwanie
niepokonanego goliata.
Zaprzeczenie naszej, jak że innej
w multipleksach zapisanej
współczesności.
Dodane przez Edmund Czynszak
dnia 30.11.2011 23:34 ˇ
6 Komentarzy ·
700 Czytań ·
|