Mój kołczan znów jest pusty...
skulony w kącie
pod wilgotną ścianą wyżynam
lepkie oczy
z ostatnich sił wykrzesać jeszcze muszę
łagodne cięcie nożem
skalp zdziera się łatwiej
z przyjaciół
gdy strzępami tkanki pocieram
w górę i dół
to już nie moje ciało
i obca tęsknota za słońcem na parapecie
miłość boli a nie powinna
pozostaje jeszcze nadzieja
że Bóg cierpi tak samo
zabiorę kości piszczeli i przedramion
zaostrzę
Mój kołczan znów jest pusty i obawiam się, że to nie wystarczy.
Dodane przez Jakub Galuba
dnia 27.11.2011 17:09 ˇ
3 Komentarzy ·
563 Czytań ·
|