nocą i nad ranem kiedy ogród sam sobie
wydeptuje ścieżki wyznacza tory lotów
konie gnają z grzywami rozwianymi tuż
nad ziemią przelewa się bezkres oceanu
a my do źródła tacy niewidoczni dla innych
pniemy się pod górę stopy grzęzną w poszyciu
pięścią w bezsile chcemy rozbić kamień
grodzący drogę przeliczyć wszystkie iskry
sypiące się z niego i już jesteśmy - rozsuwamy
gałęzie świtu nie dają złudzeń że nie tym razem
przecieram oczy ze zmęczenia łapiąc oddech
z rozwagą i powoli rzucam się w pierwszy wir
Dodane przez Silvio_bez_koni
dnia 15.10.2011 10:54 ˇ
8 Komentarzy ·
722 Czytań ·
|